Kiedy zasoby nie są duże, wiecie - jak w Neuroshimie, kiedy żal każdej kulki bo zostało ich już tylko kilka, albo kiedy kończy się zapas leków lub wody, kiedy po prostu trzeba po prostu optymalizować zużycie, nie można pozwolić sobie na marnotrawstwo. Kiedy masz co masz i musisz z tym żyć i żadnych widoków na więcej, zamykasz gębę nawet jak stoi przed tobą premier Tusk. Nie pytasz, jak żyć panie Tusku. Oj nie. W Neuroshimie strzelasz i ściągasz z trupa co miał na sobie, bo to dobra wymiana - jedna kulka, za całkiem nowy garnitur, dobry zegarek i buty, które błyszczą jak psu jajca.
W Kryształach Czasu podobnie - miałeś ograniczony zasób potworów. Bardzo ograniczony, więc nawet bawół Opas był cool. Wiem, że od tej zasady zrobiłem tylko jeden wyjątek, kiedy napatoczyłem się w Magii i Mieczu na coś co zwało się Skayen czy jakoś tak. Wierzcie mi, nie bardzo pamiętam czym to było, wiem, że nie przypominało szczura. Ale niech mnie Gothmed piorunem zdzieli, sama nazwa, sama jej struktura graficzna krzyczała, że ktoś tu się nie bardzo napracował. Dlatego wymazałem Skayena z pamięci, dałem mu permanentnego banana po kres czasów i jeszcze dwa eony na zapas. Nie jestem pewien na 100% czy był to potwór do Kryształów Czasu - jak nie był, to tym lepiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz