Pokazywanie postów oznaczonych etykietą praktyka rpg. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą praktyka rpg. Pokaż wszystkie posty

sobota, 16 kwietnia 2022

Przedmioty magiczne z efektami specjalnymi

Dziś będzie krótko o przedmiotach magicznych, o tym co mi w nich często nie leży, a także o tym jak do tego tematu podchodzę prowadząc kampanię „Wyspa Saari”.

Zacznijmy od tego, że nie specjalnie przepadam, za pasywnymi przedmiotami magicznymi. Może z wyjątkiem broni, ale nawet tu, chcę mieć jakiś dodatkowy smaczek. Staram się też, aby graczy nie przesycić przedmiotami magicznymi i w jakiś sposób sensownie je ograniczać, w szczególności gdy są potężne. Chcę, żeby miały znaczenie taktyczne. Z drugiej strony zdaję sobie sprawę z tego, że wytwory magiczne bardzo fajnie wzmacniają postaci, drużynę oraz umożliwiają pokonanie przeszkód, trudnych do pokonania. Są to też rzeczy o dobrym stosunku masy do wartości, więc skarby z ich zawartością ułatwiają wynoszenie „sztuk złota” z podziemnych skarbców, a zatem mają bezpośredni wpływ na tempo rozwoju postaci i zdobywania XP w rozgrywkach nawiązujących do starej szkoły. Stąd nie chce ich ilości ograniczać nadmiernie.

Ograniczenia, sztuczne i abstrakcyjne są częścią zabawy w Starą Szkołę. Weźmy np. Magic-usera z jego ograniczeniem co do noszenia zbroi czy kleryka i „zakazu” używania przezeń broni innych niż obuchowe. Zresztą czary i przedmioty zawierające czary, zwykle mają też ograniczony zasięg i czas trwania.


Ilość

Pierwszym typem ograniczeń jaki stosuję są kwestie ilościowe, związane z miejscem noszenia przedmiotu. Po jednej bransolecie na nadgarstek, jedna magiczne nakrycie głowy na czerepie, jeden wisior na szyi. Zagwozdkę mam na razie tylko z pierścieniami. Trochę jak sloty w inwentrzu gry komputerowej. Rozumiesz mniej więcej, nic tu odkrywczego. Zwykle zawieram to w opisie w przedmiotu zdaniem takim jak: osobo nosząca… wstaw przedmiot magiczny (bransoletę, hełm, zbroję, amulet, wisior, koronę) – domyślnie, nosząca/obrana/ozdobiona przedmiotem noszonym w zwyczajowym miejscu. 

Osoba nosząca mały pierścień włamywacza, może otworzyć dowolny zamek.


Częstotliwość 

Ograniczenie częstotliwości użycia, to druga prosta sztuczka. Ostatnio postanowiłem dać graczom pierścień otwierający drzwi – gdyby napatoczyli się na taką przeszkodę, gdyby się po prostu spieszyli, jednocześnie nie chciałbym aby korzystali zeń często, a tylko w ważnych momentach. Pomyślałem, że użycie przedmiotu raz na tydzień będzie wystarczającym ograniczeniem.

Osoba nosząca mały pierścień włamywacza, może raz na tydzień otworzyć dowolny zamek.


Ujawnienie 

Ujawnienie użycia, to małe, ale może nawet bardzo istotne ograniczenie. Jestem wychowany na serialach takich jak Arabella – gdzie magiczny pierścień, należ ało przekręcić, opowieściach o Alibabie, gdzie wrota sezamu otwierało się wypowiadając na głos hasło, często użycie przedmiotu może wiązać się też z emisją światła, głośnym dźwiękiem lub innymi efektami specjalnymi. Myślę, że to moje ulubione ograniczenie wrzucane w opisy przedmiotów. 

A zatem nasz mały pierścień włamywacza może mieć następujący opis: Osoba nosząca mały pierścień włamywacza, wypowiadając na głos słowa „magiczny wytrychu, otwórz ten zamek” - może raz w tygodniu otworzyć dowolny zamek.


Jakość

Można jeszcze wprowadzić ograniczenia jakościowe. Np. Sztylet może zranić tylko krasnoluda, Maczuga posępnego boga krwi, nie rani jego wyznawców, zbroja daje +2 istotom spełniając warunek (konkretnej, wyznawcą konkretnej religii, konkretnego światopoglądu), zaś pozostałym +1, albo nawet -1 jeśli zbroję chce ubrać, ktoś o radykalnie przeciwnym pochodzeniu, wyznaniu itd… przedmiot może nie działać na istoty magiczne, martwiaki i ożywieńce. 

Osoba nosząca mały pierścień włamywacza, wypowiadając na głos słowa „magiczny wytrychu, otwórz ten zamek” - może raz w tygodniu otworzyć dowolny zamek, które nie jest umagiczniony.


Skutki uboczne

Jest jeszcze jeden fajny sposób, którym można ubarwiać przedmioty. To po prostu wymiana czegoś za coś. Co więcej może to być sposób jawny, bądź ukryty, albo przekazany graczowi w sposób zagadkowy. Kosztem może być wszystko co ma dla osoby posługujące się przedmiotem wartość. Czasowe zmniejszenie możliwości znoszenia obciążenia, popsucie lub poświęcenie jednodniowej racji żywnościowej, pochodni – albo cała lista skutków ubocznych jakich przysparzają znane nam farmaceutyki na receptę – ból i zaparcia, swąd, senność, rozdrażnienie, opuchlizna oraz temu podobne historie, wystarczy zajrzeć do domowej apteczki i poszperać w „instrukcjach użytkownika”. 

Osoba nosząca mały pierścień włamywacza, wypowiadając na głos słowa „magiczny wytrychu, otwórz ten zamek” - może raz w tygodniu otworzyć dowolny zamek, które nie jest umagiczniony. Przez k6 godzin osoba używająca przedmioty ma wypieki na twarzy.

niedziela, 22 grudnia 2019

Pies i inni przyjaciela gracza, czyli zwyczajni-niezwyczajni

Wasze postaci dokonały wielu wspaniałych i bohaterskich czynów. Drużyny pokonywały przerażających wrogów, powstrzymywały inwazje, penetrowały mroczne lochy, wpadały w podstępne pułapki. Z niejednego piekielnego kociołka żłopało się krew. Zdarzyły się też spektakularne wtopy, pożary, zalania, a być może dłuższa odsiadka. Oj! Działo się, co nie?

Ale to, co przeszli bohaterowi, nie może równać się z tym, co przeszeli ich towarzysze. Zwierzęcy a nawet ludzcy. Awanturnicy robią plany, zbierają zapasy, przygotowują środki, ekwipują się jak należy. Potem te plany wdrażają, zużywają swoje zasoby i mierzą się z efektami, biorąc na klatę wszelkie konsekwencje. Splendor i chwała, porażka i wstyd, albo odsiadka, utracona kończyna czy tez śmierć. Razem z nimi, przez piekło idą też wszelkiej maści towarzysze, o których zwykle przypominamy sobie po fakcie. No chyba, że przytomny MG, któremuś nadał dodatkowego charakteru i sympatii. 

Przypominam sobie wiernego rumaka pewnej mojej postaci, który przeczołgał się niczym zawodowy speleolog przez wąskie jaskinie. Musiał biedak tarzać się z nami w kurzu, gdy wąskimi jelitami skracaliśmy sobie drogę, z jednej strony góry na drugą. Ani nie zarżał. 

Z moim kolegą po całym świecie latał wierny pies Spike. Towarzyszył mu na każdej akcji - Night City, Bogota, Londyn, Seul. Nigdy nie był szczepiony, ani zaczipowany. Nigdy nie musieliśmy za niego płacić. Kiedy w końcu wpadliśmy w magiel na akcji, a Spike uratował życie mojemu kumplowi, w scenie niczym tej z K9 (tylko ze smutnym zakończeniem) i załatwialiśmy mu kremację, zdaliśmy sobie sprawę, z tego, jak genialną istotą był ten pies. Po prostu przed akcją zawsze teleportował się we właściwe miejsce i merdał, gotów nam pomóc.

Sługus innego kumpla miał pewne karciane umiejętności, których użycie, co jakiś czas dawały mu się we znaki. Razu pewnego, zamknięto go w ciupie w karczmie, w której zaczynała się przygoda. Wiecie, to ta karczma, w której dziwnym zbiegiem okoliczności kultyście postanowili pogadać sobie z szefem, a jedynym ku temu sposobem była solidna ofiara z ognia. Daliśmy ciała i choć udało nam się umknąć, to nikt nie pamiętał o sługusie. I tym sposobem dwie sesje później, już w innym zajeździe, drań znów ogrywał nas w karty oraz penetrował lokalny półświatek w poszukiwaniu kontaktu, który był nam niezbedny do wykonania kolejnego zlecenia. Nawet brewka mu się nie przypaliła, taki był odporny. Nikt nie zauważył bo przerwa między sesjami była troszkę długawa. 

Kilka innych przykładów to, konie które czekały dwa lata i jedną niedzielę aż waszmościowie wyjdą z wieży. Groźny brytan kumpla, który nigdy nie ostrzegał nas przed niebezpieczeństwami, nigdy nie pomógł w walce, ale też nie wydał nas swoim szczekaniem, bo nikt o nim nie pamiętał. Chomik, który wiernie z pięć lat, bez wody i jedzenia, czekał na swojego właściciela w jego chacie. I inni. 

Zdarzyło się, co nie?