niedziela, 3 sierpnia 2014

Chrznić fandom - wywiad z Piotrków Dungeon cz.1


Wspaniali ludzie z Piotrkowa Trybunalskiego aktywnie podchodzą do popularyzacji gier fabularnych, nie patrzą na fandom, nie obracają się za siebie. Robią to co potrafią, najlepiej jak potrafią. Mam nadzieję, że poniższy wywiad z ekpią z Piotrków Dungeon będzie dla wszystkich "aktywistów" erpegowych dobrą inspiracją. Posłuchajmy co mają do powiedzenia. 


1. Wyobraźmy sobie taką sytuację, że los rzuca mnie do Piotrkowa Trybunalskiego, wpadłem na spotkanie z wami do Bibioiteki Pedagogicznej - załóżmy, że to ostatnie. Co mogłem tam zobaczyć i czego fajnego się nauczyć?

Sebko: Mógłbym Ci powiedzieć, ale musiałbym Cię zabić :). A mówiąc odrobinę poważniej to przede wszystkim poznałbyś masę interaktywnych ćwiczeń stworzonych na bazie RPG, ale nie będącymi konwencjonalną grą. Aktywatory, które powstają na potrzeby warsztatów sprawiają, że uczestnicy muszą być w pewnym sensie MG - tworzą światy, wydarzenia, elementy fabuły; stają się graczami, gdy stawiamy im wyzwania lub zachęcamy do pracy zespołowej. Nazwałbym to elementami RPG w oprawie prezentacyjnej. Bywa, że gramy też szybkie sesje na finisz warsztatów więc nowicjusze mogą sprawdzić na żywo czym jest frutti di mare zwane grami fabularnymi.

Zawau: Scenariusz do dobrej, sycącej sesji można stworzyć od podstaw w około pół godziny. Brzmi odważnie, prawda? Być może nawet nie każdy jest w stanie w to uwierzyć. Na ostatnich warsztatach dowiedziałbyś się między innymi tego, jak stworzyć taki scenariusz i jak zaangażować graczy we wspólne tworzenie ciekawej, a czasem też poruszającej historii na podstawie tego scenariusza.

Niestrawny: Każde spotkanie charakteryzuje się inną tematyką. Teraz bierzemy na warsztat postapokalipsę, więc mógłbyś przeżyć koniec świata na własnej skórze. Formuła jaką przyjęliśmy nastawiona jest na interakcję między nami (prowadzącymi) a uczestnikami. To znaczy, że wspólnie wykonujemy zadania (np. tworzenie światów czy bohaterów), dzielimy się swoimi doświadczeniami i refleksjami. Przy okazji promujemy też filozofię gry w RPGi Piotrków Dungeon. Mam na myśli przekazywanie sobie informacji zwrotnej, synergię oraz współodpowiedzialność za dobrą zabawę.  

2. W "fandomie" sieciowym leje się dużo zbędnej żółci, a wy jakby na przekór w prawdziwym świecie odwalacie kawał dobrej roboty i pracy u podstaw. Pytanie brzmi po co? Co wami motywuje, jak was samych to rozwija i czego się zdążyliście nauczyć przez te blisko 5 lat.

Niestrawny: Pozostając w kontekście wspomnianej postapokalipsy, znasz taką książkę/film “Droga”? Jeden z bohaterów wypowiada tam słowa: “Bo my niesiemy ogień.” RPG to nadal bardzo niszowe hobby, na dźwięk którego wielu ludzi przybiera wyraz politowania. Wychodzimy temu naprzeciw i zaszczepiamy ideę gier fabularych u piotrkowian. Starszych, młodszych. Na warsztaty przychodzi kto chce. Uczniowie, nauczyciele, kobiety, mężczyźni. Obecnie to działanie jest naszą główną formą aktywności na zewnątrz. Wydawaliśmy też swego czasu różnego rodzaju publikacje. Tutaj poczuliśmy na sobie “żółć”, czasami uzasadnioną, a bardzo często bezpodstawną. Jeśli na 1000 osób, które dotrze do naszych materiałów chociaż jedna stwierdzi, że warto było to przeczytać, zagrać, spróbować to dla mnie jest to wystarczający powód.

Sebko: Chciałbym odpowiedzieć, że wszystko dla pieniędzy (śmiech). Twoje pytanie poniekąd wskazuje odpowiedź: jest w tym wszystkim rozwój i nauka dla nas samych. Podobno RPG uczy m.in. wystąpień publicznych - musi to być prawda, bo nie stresuję się wystąpieniami na warsztatach. Co do żółci w fandomie - ja mam trochę tak jak z telewizją, nie denerwuję się gdy jej nie oglądam. Staram się koncentrować na “naszych sprawach”. Tak jak nie naprawię świata, tak nie naprawię myślenia niektórych malkontentów z fandomu. Okazuje się, że w Piotrkowie jest mnóstwo ludzi pełnych pasji, którzy podobnie jak my po prostu cieszą się rozrywką jaką jest RPG. Wiem, że w innych miastach jest podobnie. My po prostu ubraliśmy to w warsztat. Chcemy krzesać iskry i pozwolić odbiorcom naszych spotkań płonąć!

Zawau: Chrzanić fandom. Zgadzam się z Sebkiem, to jak z wiadomościami: nie czytasz - nie stresujesz się. Szkoda energii na zagłębianie się w kłótnie rodem z jarmarku. Myślę, że to też trochę problem naszej mentalności jako narodu, polaczkowatości, jak to się brzydko określa. “Robisz coś fajnego? Trzeba Cię zgnoić, bo ja nic fajnego nie robię”. Oczywiście to duża generalizacja, ale według mnie nie można na podstawie tego, co mówi jakiś tam koleś z drugiego końca kraju ocenić tego, czy to co robisz tutaj ma sens, czy też go nie ma. Ważna jest konstruktywna krytyka, czyli to co mówią ludzie, którzy też chcą jakiegoś rozwoju w naszym hobby. Wytykanie błędów jest dobre, pod warunkiem, że idzie za tym jakaś nauka. Jeśli trafiasz na ludzi, którzy to rozumieją, jest duża szansa na to, że uda Ci się osiągnąć coś więcej. Dla mnie samo granie i tworzenie RPG oraz nasze warsztaty niosą dwie korzyści - daję ludziom coś od siebie, mam z tego satysfakcję, oraz sam się rozwijam i zyskuję doświadczenie w pracy z ludźmi, kreatywnym myśleniu i na kilku innych płaszczyznach, a przy okazji dobrze się bawię.

3. Jak przekonalibyście mnie, żebym podobną inicjatywę zorganizował we własnym mieście? A gdybym był młodym zapaleńcem, którego przekonywać nie trzeba, to jakich wskazówek byście mi udzielili, aby rozkręcić coś podobnego na własnym podwórku? Co było najtrudniejsze do przeskoczenia, kiedy sami zaczynaliście?

Sebko: Wydaje mi się, że to nie jest kwestia przekonywania. Jak z RPG, spotykasz w życiu takich ludzi, których nie zarazisz tą rozrywką i zawsze usłyszysz “to głupie / dziecinne itp.”. Najciekawsze w kwestii Akademii Mistrzów Gry jest to, że pomysł pojawił się niejako z zewnątrz, a my złapaliśmy flow. Dzięki faktowi, iż Niestrawny ma spojrzenie trenerskie na całość udało nam się sprytnie połączyć dwie dziedziny: gry i warsztat trenerski. Synergia, która wychodzi poza stół RPG i nocne sesje w piotrkowskich blokowiskach. To szalenie satysfakcjonujące. A rady? Z moje strony powiem tylko: odwagi! Tego nigdy nie może zabraknąć, trzeba mieć odwagę próbować, przyjmować sukcesy i porażki. Może to trochę pompatyczne, ale dla mnie się sprawdza. Technicznie - bardzo pomogło nam organizowanie warsztatów w oparciu o rejestrację, mamy bazę odbiorców naszych warsztatów i wiemy też jaka liczba osób może się potencjalnie na evencie pokazać. Taka rejestracja jest też bardziej zobowiązująca względem np. wydarzeń na facebooku.  

Zawau: Jeśli ktoś sam nie wie, czy chce coś zrobić, czy nie, to nie wydaje mi się, by ktoś inny mógł to za niego stwierdzić, więc poza oczywistym “warto, zrób to”, nie przekonywał bym go do tego. Jeśli chodzi o wskazówki - na pewno ważne jest znalezienie osób naprawdę zainteresowanych tym co robisz. Nie ma sensu produkować się w próżnię, bo wtedy to jest faktycznie strata czasu. Druga kwestia - pokaż, czemu Cię tak nakręca to co robisz. RPG to rozrywka niby dla wszystkich, ale nie wszyscy się w to bawią - każdego kręci w tym coś innego, a niektórych nie kręci w ogóle. Nie zrażaj się też początkowymi trudnościami, bo na właściwe efekty często trzeba czekać bardzo długo. Ale warto na nie czekać, bo satysfakcja ze świadomości, że robisz coś produktywnego, pokazujesz ludziom coś zupełnie odmiennego od tego, co się robi na co dzień jest warta tego wysiłku.

Niestrawny: Odpowiem od końca. Najtrudniej było zacząć. Wymyślić temat pierwszego spotkania, opracować jakiś scenariusz. RPG jest tak obszernym tematem, że łatwo jest się w nim pogubić. A my chcemy dawać ludziom, to co najlepsze. I kiedy patrzę na rosnącą z każdym warsztatem liczbę uczestników to wiem, że udaje nam się to osiągnąć.


Gdybym miał Cię przekonać do takiego przedsięwzięcia to zaprosiłbym Cię na jeden z naszych warsztatów. Zapraszam. A jak nie masz możliwości przyjechać to rzuć okiem na uśmiechnięte twarze naszych uczestników. Zdjęcia mówią więcej niż 1000 słów ;)  

Koniec części pierwszej. 
wywiad powstał w okolicach lutego roku 2014

5 komentarzy:

  1. "Chrzanić fandom." Dzięki.
    Następnym się zapomniało, że są jego integralną częścią...

    OdpowiedzUsuń
  2. Łukasz, wydaje mi, że trochę zbyt ostro ich oceniasz.

    "Chrzanić fandom. Zgadzam się z Sebkiem, to jak z wiadomościami: nie czytasz - nie stresujesz się. " Większość moich znajomych grających aktywnie w RPG nie czyta blogów, Poltera, nie kupuje podręczników, nie śledzi dodatków, nawet nie bywa na konwentach. Grają w RPG. Czy oni są integralną częścią Fandomu? Ja nie wiem.

    Natomiast komentarz chłopaków rozumiem w ten sposób, że zamiast tracić czas na czytanie o RPG w internecie, dyskusje na forach, śledzenie komentarzy odnośnie swoich prac robią coś co kręci ich bardziej. I przez to mają w nosie "Fandom".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem ocena bardzo trafna. Poza tym rzucić ot tak sobie tekstem "chrzanić fandom" to jak zwymiotować przy stole podczas uroczystego obiadu. Przyczyny mogą być różne, ale niesmak zostaje.

      Fandom, wedle najczęściej spotykanej definicji, to fani aktywni. Nie ci, którzy siedzą po piwnicach i o których nikt nie wie, ale ci, którzy dyskutują, spotykają się, tworzą i tak dalej - istnieją w przestrzeni publicznej.

      Usuń
    2. Jeżeli poprzez "chrzanić fundom" rozumiemy "ignorować fundomowych kogutów którzy zajmują się głównie udowadnianiem sobie wzajemnie kto jest większym kozakiem, ma większy fame i mocniej potrafi dogryźć innym" to należy tylko przyklasnąć. Innymi słowy róbmy swoje nie oglądając się na nic nie znaczące wojenki małych ludzi(z wielkim ego).

      Usuń
  3. Niby fajny wywiad, a w pamięci zostaje jedynie to nieszczęsne chrzanienie :/

    OdpowiedzUsuń