Wspaniali ludzie z Piotrkowa Trybunalskiego aktywnie podchodzą do popularyzacji gier fabularnych, nie patrzą na fandom, nie obracają się za siebie. Robią to co potrafią, najlepiej jak potrafią. Mam nadzieję, że poniższy wywiad z ekpią z Piotrków Dungeon będzie dla wszystkich "aktywistów" erpegowych dobrą inspiracją. Posłuchajmy co mają do powiedzenia.
1. Wyobraźmy sobie taką sytuację, że
los rzuca mnie do Piotrkowa Trybunalskiego, wpadłem na spotkanie z
wami do Bibioiteki Pedagogicznej - załóżmy, że to ostatnie. Co
mogłem tam zobaczyć i czego fajnego się nauczyć?
Sebko: Mógłbym Ci powiedzieć, ale
musiałbym Cię zabić :). A mówiąc odrobinę poważniej to przede
wszystkim poznałbyś masę interaktywnych ćwiczeń stworzonych na
bazie RPG, ale nie będącymi konwencjonalną grą. Aktywatory, które
powstają na potrzeby warsztatów sprawiają, że uczestnicy muszą
być w pewnym sensie MG - tworzą światy, wydarzenia, elementy
fabuły; stają się graczami, gdy stawiamy im wyzwania lub zachęcamy
do pracy zespołowej. Nazwałbym to elementami RPG w oprawie
prezentacyjnej. Bywa, że gramy też szybkie sesje na finisz
warsztatów więc nowicjusze mogą sprawdzić na żywo czym jest
frutti di mare zwane grami fabularnymi.
Zawau: Scenariusz do dobrej, sycącej
sesji można stworzyć od podstaw w około pół godziny. Brzmi
odważnie, prawda? Być może nawet nie każdy jest w stanie w to
uwierzyć. Na ostatnich warsztatach dowiedziałbyś się między
innymi tego, jak stworzyć taki scenariusz i jak zaangażować graczy
we wspólne tworzenie ciekawej, a czasem też poruszającej historii
na podstawie tego scenariusza.
Niestrawny: Każde spotkanie
charakteryzuje się inną tematyką. Teraz bierzemy na warsztat
postapokalipsę, więc mógłbyś przeżyć koniec świata na własnej
skórze. Formuła jaką przyjęliśmy nastawiona jest na interakcję
między nami (prowadzącymi) a uczestnikami. To znaczy, że wspólnie
wykonujemy zadania (np. tworzenie światów czy bohaterów), dzielimy
się swoimi doświadczeniami i refleksjami. Przy okazji promujemy też
filozofię gry w RPGi Piotrków Dungeon. Mam na myśli przekazywanie
sobie informacji zwrotnej, synergię oraz współodpowiedzialność
za dobrą zabawę.
2. W "fandomie" sieciowym
leje się dużo zbędnej żółci, a wy jakby na przekór w
prawdziwym świecie odwalacie kawał dobrej roboty i pracy u podstaw.
Pytanie brzmi po co? Co wami motywuje, jak was samych to rozwija i
czego się zdążyliście nauczyć przez te blisko 5 lat.
Niestrawny: Pozostając w kontekście
wspomnianej postapokalipsy, znasz taką książkę/film “Droga”?
Jeden z bohaterów wypowiada tam słowa: “Bo my niesiemy ogień.”
RPG to nadal bardzo niszowe hobby, na dźwięk którego wielu ludzi
przybiera wyraz politowania. Wychodzimy temu naprzeciw i zaszczepiamy
ideę gier fabularych u piotrkowian. Starszych, młodszych. Na
warsztaty przychodzi kto chce. Uczniowie, nauczyciele, kobiety,
mężczyźni. Obecnie to działanie jest naszą główną formą
aktywności na zewnątrz. Wydawaliśmy też swego czasu różnego
rodzaju publikacje. Tutaj poczuliśmy na sobie “żółć”,
czasami uzasadnioną, a bardzo często bezpodstawną. Jeśli na 1000
osób, które dotrze do naszych materiałów chociaż jedna
stwierdzi, że warto było to przeczytać, zagrać, spróbować to
dla mnie jest to wystarczający powód.
Sebko: Chciałbym odpowiedzieć, że
wszystko dla pieniędzy (śmiech). Twoje pytanie poniekąd wskazuje
odpowiedź: jest w tym wszystkim rozwój i nauka dla nas samych.
Podobno RPG uczy m.in. wystąpień publicznych - musi to być prawda,
bo nie stresuję się wystąpieniami na warsztatach. Co do żółci w
fandomie - ja mam trochę tak jak z telewizją, nie denerwuję się
gdy jej nie oglądam. Staram się koncentrować na “naszych
sprawach”. Tak jak nie naprawię świata, tak nie naprawię
myślenia niektórych malkontentów z fandomu. Okazuje się, że w
Piotrkowie jest mnóstwo ludzi pełnych pasji, którzy podobnie jak
my po prostu cieszą się rozrywką jaką jest RPG. Wiem, że w
innych miastach jest podobnie. My po prostu ubraliśmy to w warsztat.
Chcemy krzesać iskry i pozwolić odbiorcom naszych spotkań płonąć!
Zawau: Chrzanić fandom. Zgadzam się z
Sebkiem, to jak z wiadomościami: nie czytasz - nie stresujesz się.
Szkoda energii na zagłębianie się w kłótnie rodem z jarmarku.
Myślę, że to też trochę problem naszej mentalności jako narodu,
polaczkowatości, jak to się brzydko określa. “Robisz coś
fajnego? Trzeba Cię zgnoić, bo ja nic fajnego nie robię”.
Oczywiście to duża generalizacja, ale według mnie nie można na
podstawie tego, co mówi jakiś tam koleś z drugiego końca kraju
ocenić tego, czy to co robisz tutaj ma sens, czy też go nie ma.
Ważna jest konstruktywna krytyka, czyli to co mówią ludzie, którzy
też chcą jakiegoś rozwoju w naszym hobby. Wytykanie błędów jest
dobre, pod warunkiem, że idzie za tym jakaś nauka. Jeśli trafiasz
na ludzi, którzy to rozumieją, jest duża szansa na to, że uda Ci
się osiągnąć coś więcej. Dla mnie samo granie i tworzenie RPG
oraz nasze warsztaty niosą dwie korzyści - daję ludziom coś od
siebie, mam z tego satysfakcję, oraz sam się rozwijam i zyskuję
doświadczenie w pracy z ludźmi, kreatywnym myśleniu i na kilku
innych płaszczyznach, a przy okazji dobrze się bawię.
3. Jak przekonalibyście mnie, żebym
podobną inicjatywę zorganizował we własnym mieście? A gdybym był
młodym zapaleńcem, którego przekonywać nie trzeba, to jakich
wskazówek byście mi udzielili, aby rozkręcić coś podobnego na
własnym podwórku? Co było najtrudniejsze do przeskoczenia, kiedy
sami zaczynaliście?
Sebko: Wydaje mi się, że to nie jest
kwestia przekonywania. Jak z RPG, spotykasz w życiu takich ludzi,
których nie zarazisz tą rozrywką i zawsze usłyszysz “to głupie
/ dziecinne itp.”. Najciekawsze w kwestii Akademii Mistrzów Gry
jest to, że pomysł pojawił się niejako z zewnątrz, a my
złapaliśmy flow. Dzięki faktowi, iż Niestrawny ma spojrzenie
trenerskie na całość udało nam się sprytnie połączyć dwie
dziedziny: gry i warsztat trenerski. Synergia, która wychodzi poza
stół RPG i nocne sesje w piotrkowskich blokowiskach. To szalenie
satysfakcjonujące. A rady? Z moje strony powiem tylko: odwagi! Tego
nigdy nie może zabraknąć, trzeba mieć odwagę próbować,
przyjmować sukcesy i porażki. Może to trochę pompatyczne, ale dla
mnie się sprawdza. Technicznie - bardzo pomogło nam organizowanie
warsztatów w oparciu o rejestrację, mamy bazę odbiorców naszych
warsztatów i wiemy też jaka liczba osób może się potencjalnie na
evencie pokazać. Taka rejestracja jest też bardziej zobowiązująca
względem np. wydarzeń na facebooku.
Zawau: Jeśli ktoś sam nie wie, czy
chce coś zrobić, czy nie, to nie wydaje mi się, by ktoś inny mógł
to za niego stwierdzić, więc poza oczywistym “warto, zrób to”,
nie przekonywał bym go do tego. Jeśli chodzi o wskazówki - na
pewno ważne jest znalezienie osób naprawdę zainteresowanych tym co
robisz. Nie ma sensu produkować się w próżnię, bo wtedy to jest
faktycznie strata czasu. Druga kwestia - pokaż, czemu Cię tak
nakręca to co robisz. RPG to rozrywka niby dla wszystkich, ale nie
wszyscy się w to bawią - każdego kręci w tym coś innego, a
niektórych nie kręci w ogóle. Nie zrażaj się też początkowymi
trudnościami, bo na właściwe efekty często trzeba czekać bardzo
długo. Ale warto na nie czekać, bo satysfakcja ze świadomości, że
robisz coś produktywnego, pokazujesz ludziom coś zupełnie
odmiennego od tego, co się robi na co dzień jest warta tego
wysiłku.
Niestrawny: Odpowiem od końca.
Najtrudniej było zacząć. Wymyślić temat pierwszego spotkania,
opracować jakiś scenariusz. RPG jest tak obszernym tematem, że
łatwo jest się w nim pogubić. A my chcemy dawać ludziom, to co
najlepsze. I kiedy patrzę na rosnącą z każdym warsztatem liczbę
uczestników to wiem, że udaje nam się to osiągnąć.
Gdybym miał Cię przekonać do takiego
przedsięwzięcia to zaprosiłbym Cię na jeden z naszych warsztatów.
Zapraszam. A jak nie masz możliwości przyjechać to rzuć okiem na
uśmiechnięte twarze naszych uczestników. Zdjęcia mówią więcej
niż 1000 słów ;)
Koniec części pierwszej.
wywiad powstał w okolicach lutego roku 2014
"Chrzanić fandom." Dzięki.
OdpowiedzUsuńNastępnym się zapomniało, że są jego integralną częścią...
Łukasz, wydaje mi, że trochę zbyt ostro ich oceniasz.
OdpowiedzUsuń"Chrzanić fandom. Zgadzam się z Sebkiem, to jak z wiadomościami: nie czytasz - nie stresujesz się. " Większość moich znajomych grających aktywnie w RPG nie czyta blogów, Poltera, nie kupuje podręczników, nie śledzi dodatków, nawet nie bywa na konwentach. Grają w RPG. Czy oni są integralną częścią Fandomu? Ja nie wiem.
Natomiast komentarz chłopaków rozumiem w ten sposób, że zamiast tracić czas na czytanie o RPG w internecie, dyskusje na forach, śledzenie komentarzy odnośnie swoich prac robią coś co kręci ich bardziej. I przez to mają w nosie "Fandom".
Moim zdaniem ocena bardzo trafna. Poza tym rzucić ot tak sobie tekstem "chrzanić fandom" to jak zwymiotować przy stole podczas uroczystego obiadu. Przyczyny mogą być różne, ale niesmak zostaje.
UsuńFandom, wedle najczęściej spotykanej definicji, to fani aktywni. Nie ci, którzy siedzą po piwnicach i o których nikt nie wie, ale ci, którzy dyskutują, spotykają się, tworzą i tak dalej - istnieją w przestrzeni publicznej.
Jeżeli poprzez "chrzanić fundom" rozumiemy "ignorować fundomowych kogutów którzy zajmują się głównie udowadnianiem sobie wzajemnie kto jest większym kozakiem, ma większy fame i mocniej potrafi dogryźć innym" to należy tylko przyklasnąć. Innymi słowy róbmy swoje nie oglądając się na nic nie znaczące wojenki małych ludzi(z wielkim ego).
UsuńNiby fajny wywiad, a w pamięci zostaje jedynie to nieszczęsne chrzanienie :/
OdpowiedzUsuń