![]() |
Na zdjęciu: Koleżanka* rozpraszająca kolegów na sesji O tych i innych problemach, przeczytacie w wyznaniach mizogina. KB #52. |
Druga połowa lat 90
Ekipa z liceum.
Po Cyberpunku kupiliśmy właśnie
WFRP. Zaprosiliśmy dwie koleżanki na sesję: Ania i Basia,
zwabiliśmy je chyba odniesieniami do tego, że RPG to trochę jak
teatr połączony z filmem przygodowym. Ania się rozczarowała –
nie widziała w tym teatru, Basia zauważyła w tym potencjał, ale
nie dała się zaprosić ponownie. Dla jasności, prywatnie
stanowiliśmy wszyscy paczkę, a po sesji paczka się nie rozpadła.
Po prostu ten rodzaj rozrywki nie siadł dziewczynom. Kontrakt
Oldenhallera im się nie spodobał – można się zastanowić, co w
nim jest nie tak – był prowadzony jak w książce, jedna z postaci
dziewczęcej to podręcznikowa Blanka. Chciałbym, aby takiej analizy
dokonała Gigantka, bo to będzie konstruktywne i pomoże autorom
erpegów. Ale tak naprawdę zaproszenie dziewcząt było dla nas
wielkim eksperymentem, bo nie sądziliśmy, że temat w ogóle
zainteresuje dziewczyny.