czwartek, 15 grudnia 2022

Podsumowanie roku 2022 w RPG

W tym roku udało mi się poprowadzić 16 sesji. Prowadziłem jednej drużynie, w jednym świecie na dwóch systemach. Zaczęliśmy grać na Sword & Wizadry White Box, aby w okolicach wakacji przesiąść się na Dungeon World czyli PBTA. Gracze przekonwertowali sobie postaci na zasadzie 1 do 1 jeśli chodzi o współczynniki. 

Notka podsumowująca rok 2022:

Liczba poprowadzonych sesji: 16

Systemy:

  • Sword & Wizardry White Box PL
  • Dungeon World

Stosunek sesji live do online: 0/16

Liczba graczy (stali / dochodzący): 2 / 1

Kampania: 1

Sezony: 2

Długość sesji: od 1,5 do 3 godzin. 



niedziela, 27 listopada 2022

Sesja 16. W której Ivan i Drzazga zwyciężają nad wyznawcami półboga Xanathora, lecz ten i tak obiecał powrót

Flota 5 okrętów pod wodzą Ivana zajęła pozycje w zatoce. Późnym wieczorem, rozpoczęło się lądowanie wojska na plaży nieopodal opuszczonej osady. Dwa oddziały lekkiej piechoty, tyleż samo łuczników oraz elitarny oddział krasnoludzkiej pancernej piechoty, to aż nadto aby zająć zrujnowaną twierdzę wiszącą nad wysokim klifem. 

W twierdzy trwał już krwawy rytuał i moc Xanathora rosła z każdą chwilą przybliżając go do pełnej materializacji. Amazonki wytrwale, w pocie czoła i rozbryzgów krwi, budowały ołtarz z kamieni, drewna i ciepłych jeszcze poćwiartowanych szczątków. Kapłanki wbijały zęby w bijące jeszcze chwilę temu serca i wątroby, dziko tańcząc dokoła ołtarza. Iluż nieszczęśników postradało żywot, aby duch czarnoksiężnika odzyskał półboskie moce?! 

Szczęściem nieliczne wojownicze strażniczki, nie zdołały powstrzymać wylewających się z podziemi krasnoludzkich wojowników, którzy z łatwością i bez większych strat zdobyli część dziedzińca, dając szansę idącym w krok za nim lekkozbrojnym wejść na mury! 

Ivan szedł przodem, torując sobie drogę ciężkim toporem. Głowy spadały, torsy pękały na pół, kończyny odpadały.  Nie zważał na rany - parł w stronę wieży. 

Drzazga zaś doczekawszy się swoich Ryboludzi popłynął na spotkanie z nimi. Ci zaś, wypuściwszy krakenicę, bądź innego ogromnego stwora, który niczym pająk wspinał się po skałach w stronę wieży, używali monstrum niczym windy, mając jak się zdaje pełną nad nim kontrolę. Drzazga uchwycił się macki, lub to macka uchwyciła Drzazgę i wyniosła go na szczyt wieży, gdzie spotkawszy się z Ivan, przez klapę skoczyli w dół. 

Dużo byłoby pisać o bohaterskich wyczynach pełnych chwały i zręczności, gdy mężny Ivan i jego pokraczny pomocnik Drzazga przebijali się w dół przez kolejne poziomy wieży. Starczy wam wiedzieć, że koniec końców, tuż przed północą pokonali, straszliwą wiedźmę miotającą czary. Spadł w końcu i jej łeb! 

I nagle zapadła cisza... złowroga, wibrująca. Twierdza padła, lecz nie Xanathor. O nie! Z pewnością nie Xanathor o czym zaświadczyły dalsze wypadki. 

Teraz jednak Ivan zebrawszy łupy i biorąc w niewolę kilka ocalałych Amazonek wrócił na okręt. Zaś Drzazga dobił targu z ludem Ryboludzi i ustawił z nimi umowę, aby w przyszłości rozpocząć handel. 

W Lub-War-Garze, państwie-mieście radości nie było końca. Królowa oddała w podzięce zruinowaną twierdzą w ręce Ivana, widząc w nim człowieka czynu, w którego mocy jest podnieść splugawioną przez Xanathora, a niegdyś żyjącą i płodną krainę z perzyn. Namiestnik Ivan otrzymał też osadników, potrzebnych aby zasiedlić spalone wsie. Niech Asteriusz Wielki ma nad nim pieczę!

niedziela, 20 listopada 2022

Rok grania za mną - cele zrealizowane

Lekko stuknął mi roczek grania ciągłego grania. Nie wierzyłem, że się uda, ale niesamowite rzeczy po prostu się przydarzają. Przed rokiem ustawiłem sobie cel: poprowadzić jedną przygodę w sandboxie. Takie rzeczy trudno policzyć, zakładałem od 1 do 4 sesji. W ciągu roku z przerwą wakacyjną udało się rozegrać ich kilkanaście. Jestem więcej niż zadowolony. 

Inne cele to:

Low prep - z dzieciakami na karku, wymagającą pracą zawodową oraz innymi zajęciami, które lubię robić, nie chcę poświęcać RPG szczególnie dużo zasobów. Sandboxowanie sprawdza się więc wyśmienicie. Przygotowałem pewną wyspę raz i i gracze sobie ją obeszli - gdzie zajrzeli, co widzieli ich sprawa, a że i tak przygotowałem sporo w nadmiarze, to widzieli może 25%. I popłynęli na następną wyspę, a tę już nauczony doświadczenie, postanowiłem w całości wymyślać w locie.

Zero scenariuszy - pisanie scenariuszy jest fajne, ale dla mnie taki scenariusz już jest rozegrany w mojej głowie i trudno mi czerpać radość w trakcie gry z jego realizacji. Inna sprawa, że można się napracować, a gracze skręcą gdzie indziej i sporo roboty idzie na marne. Dawno temu odkryłem, że najfajniejsze scenariusze jakie prowadziłem, to te, które po prostu zboczyły z kursu. I wówczas jakoś tak na zasadzie współpracy z graczami uzyskiwałem największą satysfakcję, odrywając razem z nimi co tam się świecie niespodziewanego podzieje. 

Gracze odpowiedzialni za to jak się bawią i w co - w sandboksie gracze mogą wszystko, ale też mają na sobie pełną odpowiedzialność za to co się dzieje w grze. Jest akcja? Tak, dlatego, że się w nią wplątałeś. Intryga? Tak, bo ją zacząłeś, albo w nią wdepnąłeś? Jest nuda? Tak, dlatego, że robisz rzeczy, które Cię nudzą. Gra to po prostu wymiana - ty coś podsuwasz, ja do tego dodaję, ty odbierasz i dodaje, ja odbieram i dodaję.... Nic prostszego, tak to właśnie działa. Bardzo łatwo ten przepływ zablokować, i zablokujesz go jeśli zechcesz.  


 

sobota, 16 kwietnia 2022

Przedmioty magiczne z efektami specjalnymi

Dziś będzie krótko o przedmiotach magicznych, o tym co mi w nich często nie leży, a także o tym jak do tego tematu podchodzę prowadząc kampanię „Wyspa Saari”.

Zacznijmy od tego, że nie specjalnie przepadam, za pasywnymi przedmiotami magicznymi. Może z wyjątkiem broni, ale nawet tu, chcę mieć jakiś dodatkowy smaczek. Staram się też, aby graczy nie przesycić przedmiotami magicznymi i w jakiś sposób sensownie je ograniczać, w szczególności gdy są potężne. Chcę, żeby miały znaczenie taktyczne. Z drugiej strony zdaję sobie sprawę z tego, że wytwory magiczne bardzo fajnie wzmacniają postaci, drużynę oraz umożliwiają pokonanie przeszkód, trudnych do pokonania. Są to też rzeczy o dobrym stosunku masy do wartości, więc skarby z ich zawartością ułatwiają wynoszenie „sztuk złota” z podziemnych skarbców, a zatem mają bezpośredni wpływ na tempo rozwoju postaci i zdobywania XP w rozgrywkach nawiązujących do starej szkoły. Stąd nie chce ich ilości ograniczać nadmiernie.

Ograniczenia, sztuczne i abstrakcyjne są częścią zabawy w Starą Szkołę. Weźmy np. Magic-usera z jego ograniczeniem co do noszenia zbroi czy kleryka i „zakazu” używania przezeń broni innych niż obuchowe. Zresztą czary i przedmioty zawierające czary, zwykle mają też ograniczony zasięg i czas trwania.


Ilość

Pierwszym typem ograniczeń jaki stosuję są kwestie ilościowe, związane z miejscem noszenia przedmiotu. Po jednej bransolecie na nadgarstek, jedna magiczne nakrycie głowy na czerepie, jeden wisior na szyi. Zagwozdkę mam na razie tylko z pierścieniami. Trochę jak sloty w inwentrzu gry komputerowej. Rozumiesz mniej więcej, nic tu odkrywczego. Zwykle zawieram to w opisie w przedmiotu zdaniem takim jak: osobo nosząca… wstaw przedmiot magiczny (bransoletę, hełm, zbroję, amulet, wisior, koronę) – domyślnie, nosząca/obrana/ozdobiona przedmiotem noszonym w zwyczajowym miejscu. 

Osoba nosząca mały pierścień włamywacza, może otworzyć dowolny zamek.


Częstotliwość 

Ograniczenie częstotliwości użycia, to druga prosta sztuczka. Ostatnio postanowiłem dać graczom pierścień otwierający drzwi – gdyby napatoczyli się na taką przeszkodę, gdyby się po prostu spieszyli, jednocześnie nie chciałbym aby korzystali zeń często, a tylko w ważnych momentach. Pomyślałem, że użycie przedmiotu raz na tydzień będzie wystarczającym ograniczeniem.

Osoba nosząca mały pierścień włamywacza, może raz na tydzień otworzyć dowolny zamek.


Ujawnienie 

Ujawnienie użycia, to małe, ale może nawet bardzo istotne ograniczenie. Jestem wychowany na serialach takich jak Arabella – gdzie magiczny pierścień, należ ało przekręcić, opowieściach o Alibabie, gdzie wrota sezamu otwierało się wypowiadając na głos hasło, często użycie przedmiotu może wiązać się też z emisją światła, głośnym dźwiękiem lub innymi efektami specjalnymi. Myślę, że to moje ulubione ograniczenie wrzucane w opisy przedmiotów. 

A zatem nasz mały pierścień włamywacza może mieć następujący opis: Osoba nosząca mały pierścień włamywacza, wypowiadając na głos słowa „magiczny wytrychu, otwórz ten zamek” - może raz w tygodniu otworzyć dowolny zamek.


Jakość

Można jeszcze wprowadzić ograniczenia jakościowe. Np. Sztylet może zranić tylko krasnoluda, Maczuga posępnego boga krwi, nie rani jego wyznawców, zbroja daje +2 istotom spełniając warunek (konkretnej, wyznawcą konkretnej religii, konkretnego światopoglądu), zaś pozostałym +1, albo nawet -1 jeśli zbroję chce ubrać, ktoś o radykalnie przeciwnym pochodzeniu, wyznaniu itd… przedmiot może nie działać na istoty magiczne, martwiaki i ożywieńce. 

Osoba nosząca mały pierścień włamywacza, wypowiadając na głos słowa „magiczny wytrychu, otwórz ten zamek” - może raz w tygodniu otworzyć dowolny zamek, które nie jest umagiczniony.


Skutki uboczne

Jest jeszcze jeden fajny sposób, którym można ubarwiać przedmioty. To po prostu wymiana czegoś za coś. Co więcej może to być sposób jawny, bądź ukryty, albo przekazany graczowi w sposób zagadkowy. Kosztem może być wszystko co ma dla osoby posługujące się przedmiotem wartość. Czasowe zmniejszenie możliwości znoszenia obciążenia, popsucie lub poświęcenie jednodniowej racji żywnościowej, pochodni – albo cała lista skutków ubocznych jakich przysparzają znane nam farmaceutyki na receptę – ból i zaparcia, swąd, senność, rozdrażnienie, opuchlizna oraz temu podobne historie, wystarczy zajrzeć do domowej apteczki i poszperać w „instrukcjach użytkownika”. 

Osoba nosząca mały pierścień włamywacza, wypowiadając na głos słowa „magiczny wytrychu, otwórz ten zamek” - może raz w tygodniu otworzyć dowolny zamek, które nie jest umagiczniony. Przez k6 godzin osoba używająca przedmioty ma wypieki na twarzy.

środa, 30 marca 2022

Miasto w Starej Szkole

Niniejsze tekst jest o kilku wskazówkach, wytycznych czy też zasadach, które bardzo w Starej Szkole bardzo mi się podobają. W szczególności zaś chodzi o marginalną rolę miasta, ale też jego przewrotną wielką wagę, złoto jako główny motor napędowy rozwoju postaci, jej motywator oraz konstruktor drużyny. Być może coś jeszcze. 

Zacznijmy trochę od mojego kontekstu. Pierwszą grą jaką prowadziłem był Cyberpunk 2020. Starzy pamiętają z erpega, młodzi z gry komputerowej, że główny obszar działania nazywa się Night City - a więc miasto jest w grze cholernie ważne. Pierwszą przygodą, w którą grałem był Kontrakt Oldenhallera z pierdycji. W scenariuszu tym poszukiwacze przygód miast wyruszać z miasta, właśnie do niego przybywają. A więc znów miasto. Wiele czasu grałem też w Wampira, a tam jak się domyślacie też miasto. 

Miasto, miasto, miasto - u mnie zawsze w centrum uwagi. Być może masz inne doświadczenia, ale miasto w RPG jest dla mnie czymś ważnym elementem świata opisywanego. Nigdy nie mogłem od tego się uwolnić. Czy to jako MG czy jako gracz. 

MG nad miastem musi trochę posiedzieć, choćby nad ulicą przy której znajduje się ulubiona karczma drużyny. Miasto lubi tez improwizację, ale z pustego i Salomon nie naleje, więc przemyśleć za wczasu coś trzeba, żeby mieć materiał na szycie w locie. 

W Starej Szkole miasto bywa traktowane po macoszemu - bywa, bo nie zawsze jest. I to jest coś, co wywraca moje prowadzenie do góry nogami. Miasto jest punktem wyjścia i punktem powrotu, miasto jest idealne na downtime. Miasto może mieć czysto utylitarne funkcje i miejsca, które w Starej Szkole można traktować skrajnie instrumentalnie, niemalże jak galerię handlowo-usługową. 

Co robicie w mieście? - pyta sędzia. 

Deponujemy złoto a potem, leczymy się, naprawiamy zbroję, konserwujemy uzbrojenie - to pierwsze 2 tygodnie, jak będziemy dochodzić do siebie, a przez kolejne 2 tygodnie jesteśmy królami życia, i przewalamy połowę tego co wytargaliśmy z Świątyni Wężowego Boga na: imprezy oraz libacje, opłacamy bardów, którym streszczamy nasze historie, tak aby przez następny miesiąc śpiewali o nas pieśni i rozpuszczali plotki. I tak pod koniec miesiąca rozglądamy się za nową robotą. A i przekazujemy 10% na świątynię Oriaka - deklarują gracze.

Mija miesiąc - broń jak nowa, zbroje lśnią, wy zdrowi i gotowi na dalsze wyprawy, wasza reputacje w mieście urosła, wszyscy znają najnowszy hit "I Grundur bełtem smoka zdjął...",  wieści o waszych czynach rozeszły się też po okolicy - są nawet tacy, którzy chcą do was dołączyć, a wiecie, możecie pomyśleć już nawet o nazwie waszej drużyny. Oprócz tego, że Tan Ozryk zaprasza was właśnie na polowanie, w ostatnim czasie w mieście pojawiły się następujące plotki... - kwituje miesiąc sędzia. 

Bez opisów karczm, świątyń, życia codziennego, bez imiona dla każdego przechodnia, rajcy, żołdaka, burmistrza, kapłana, maga czy żebraka. Bez gildii złodziei, intryg, lewych przetargów, handlu detalicznego czy zaglądania w karty dań. Jasne - może, jak będzie trzeba, jak graczom przyjdzie ochota na miejską przygodę, jak podążą za plotką o artefakcie w piwnicy znanego handlarza. 

Miasto to miejsce, gdzie drużyna sie regeneruje - jak piłkarze na zgrupowaniu, albo pracownicy na wyjazdowym szkoleniu. Nie ma o czym gadać. O to placówka, z kilkoma opcjami: w kaplicy się pomodlisz, u płatnerza kupisz zbroję, w gildii wojowników podniesiesz sobie poziom, w wieży maga kupisz zwoje, u alchemika mikstury, w karczmie dojdziesz do siebie, albo poczekasz aż kumpel po wskrzeszeniu będzie na chodzie - 10 minut czasu sesji i załatwione, adnotacje na karcie naniesione. Wracamy do Świątyni Wężowego Boga, bo nam jeszcze 3 poziomy zostały. 

Miasto to taki punkt startu i końca wyprawy. Jeśli przekroczyłeś bramy miasta, to twoja dola w wysokości 2000 sztuk złota zmienia się w 2000 Punktów Doświadczenia. Napociłeś się w podziemiach z Koboldami, wielkimi nietoperzami i szkieletami - 3 razy mikstury ratowały ci życie, mało cię sufit nie zgniótł, odnalazłeś tajne drzwi. Tak stary napociłeś się i mistrz gry odpalił ci za te wysiłki łącznie 385 punktów doświadczenia +5% za wysoką siłę. Lecz tak naprawdę, to co ważne, to fakt, że doniosłeś fanty warte 2000 sztuk złota do miasta, teraz dostajesz 2000 expa nagrody (oczywiście +5% za wysoką siłę). Bo za murami miasta jesteś w bezpiecznym miejscu. Do bramy wszystkim tym co zdobyłeś ryzykowałeś, gdybyś stracił to złoto w walce z bandytami na trakcie, albo gdybyś kupił u nich życie za 500 sztuk złota, to o tyle mniej byś dostał doświadczenia.

Przepiękne.

niedziela, 13 lutego 2022

Niska charyzma - problemy czy możliwości

Sołtys wraz z bandą wieśniaków uwięzili bohaterów w komórce. Wierzcie mi, mieli powody, aby im nie ufać, podstępem zamknąć w bezpiecznym miejscu i czekać na pomoc z zewnątrz. Wynik nieporozumienia, a może konfliktu interesów, z pewnością efekt przejrzanego kłamstewka.

Komora taką jaką znam ze skansenów. Niewielka, ale z mocnymi drzwiami i jednym małym okienkiem. Podczas gdy silniejszy bohater z mozołem walił toporem w drzwi, drugi z nich, wystawiwszy łeb przez okienko próbował negocjować. 

Mowę miał płomienistą, piękną, bystrą. Taką bez emfazy, lecz pełną szczerości, sensu, który porusza serca. Sam uległem potokowi słów i byłbym gotów uznać, że dzięki tej tyradzie ekipa znajdzie wyjście z opałów, lecz rzuciłem okiem na kartę postaci. A na niej… no cóż, wojownik o ksywie Drzazga miał całe 5 charyzmy oraz dodatkową informację -1. 

No i jestem w kropce. Z jednej strony, gracz fajnie gra swój charakter, szuka pokojowego wyjścia z sytuacji, chce zapobiec rozlewowi krwi, uratować życie i robi to w sposób popisowy. Z drugiej strony współczynniki są bezlitosne – z taką niską charyzmą jest niewiarygodny. 

Gracz ma świadomość słabości postaci. Wokół niej zbudował sobie częściową koncepcję. Twarz o dziwnych proporcjach, która nawet pośród neandertalczyków uchodziła by za mocno średnią, do tego o głupkowatym wyrazie. Postura pokraczna, o nieproporcjonalnie długich rękach, krótkich nogach, o chodzie ni to kulawym, ni to pokracznym. Być może też niewyraźna mowa. Cóż, jest postacią, której widok wzbudza raczej litość a nawet pogardę, niźli szacunek. 

W locie musiałem zdecydować z zrobić w tej sytuacji. Na moment przeniosłem skupienie na drugiego gracza, aby zyskać minutkę na rozważenie kilku opcji. 

Rzucać na reakcję czy nie rzucać? A może zdecydować? Może pokierować się odruchem serca MG (bo miękki jestem przyznam), czy może posłuchać postaci gracza uchem sołtysa ze wsi Rogate? 

Rzut ta graczowi szansę – bo rzut zawsze daje graczowi szansę, nawet ten z niekorzystnymi modyfikatorami. Da szansę na to, że ta płomienna mowa wejdzie, pyknie i będzie spektakularny sukces. Cienką szansę, ale zawsze. Jeśli nie wyjdzie – co stanie się z dużym prawdopodobieństwem, efekt będzie jaki będzie. 

Jeśli zgodzę się ze swoim miękkim sercem, wyjdzie, że to co na karcie postaci nie ma znaczenia, że wada gracza można znieść. Uderzy to zarówno we mnie jako sędziego, ale też w koncept gracza. Innymi słowy to chwilowe uznanie dla zdolności gracza, może mieć mizerne skutki i być może otworzy mi drzwi do nawykowego wpuszczania w grę podobnych zanieczyszczeń. 

Ja zdecydowałem się na wejście w głowę Sołtysa, którym jako postacią z gry telepią właśnie emocje, mieszanka gniewu i strachu oraz dużej podejrzliwości względem graczy, a także jego własne motywacje i interesy. Bo przecież nie było to jego pierwsze spotkanie z graczami, ani pierwsze doświadczenie z Drzazgą. Budząca pogardę twarz bohatera, może w takiej chwili głosić najpiękniejsze kazania, lecz czy ktoś skupi na nim uwagę i wsłucha się w to co mówi? A nawet jeśli, to kto mu da wiarę? A może gracz mówi jedno, a jego postać stara się tylko oddać słowa, które przepuszczone przez filtr niskiej charyzmy, wybrzmiewają zgoła inaczej, budząc podsycając tylko złe nastawienie ludzi z wioski.

Skończyło się tak, że któryś z wieśniaków chwycił za grabie, i z okrzykiem „zamknij gębę pokraku” zamachnął się na drzazgę. Ten zdążył się schować, i uniknąć kilku sztychów, wpychanych w okienko trzonkiem, aby w końcu chwycić zań i wciągnąć narzędzie do środka. 

Drugi gracz – Ivan, człowiek o niedźwiedziej sile, przebił się w końcu przez drzwi. Wyskoczył na chłopów prężąc muskuły. Nie przeciągając już, gracze zostali ostatecznie przepędzeni z wioski – poleciało w ich stronę nieco gróźb oraz kamieni. Obyło się bez rozlewu krwi, choć o mało co, a ostatnia, rzucona na odchodne mowa Drzazgi, nie zaskutkowała celnym trafieniem go kamulcem w jego szpetny łeb. 

A jakie jest twoje podejście to współczynników takich jak charyzma, gdy gracz przewyższa w niej postać, albo co równie ciekawe, postać przewyższa gracza?

sobota, 22 stycznia 2022

Gry fabularne to jednak fajne hobby

Co ja tutaj robię

Wygląda na to, że po kilku latach przerwy wróciłem do grania. Miałem z RPG na pieńku z róznych powodów, głównie dla tego, że traktowałem tę lekką rozrywkę nazbyt poważnie. Ale kilka miesięcy temu pogadałem sobie trochę z kolegą z dawnych lat, który polecił mi podcast Termosa. Przesłuchałem kilka odcinków i... znów zacząłem w prowadzeniu widzieć fajną zabawę. Postanowiłem spróbować. 

Usiadłem do Hexographera, zaprojektowałem niewielką wysepkę. Otwarłem Libre Office i zacząłem pisać o tym, kto tę wyspę zamieszkuje i dlaczego, kto nią włada, kto walczy o wpływy, jakie są jej bogactwa oraz kto ma do nich dostęp. Zarysowałem naiwną ekonomię, polityke oparłem o niegroźną utopię. Naniosłem sześć miast, dodałem wioskę oraz główną drogę. Pomyslałem też o tym co pod ziemią, wrzuciłem kilka ruin. Wyszła jedna mapka oraz jedna strona A4. Wyspę umieściłem na uboczu jednego ze znanych mi światów, zaś dla niepoznaki mechanikę oparłem o to co znalazłem w zestawie darmowych zasad Sword and Wizardry White Box PL. Wystartowałem z prowadzeniem pod koniec roku 2021 i fajnie nam to idzie. Jest przyjemnie i bezstresowo. Jak za najlepszych lat. 

Co dalej?

Wygląda też na to, że wróciłem też do blogowania. S&W WB PL to gra, której zasady stawiają przed graczami i prowadzącym więcej pytań niż odpowiedzi. Myślę, że bedzie to dobry materiał, z którego może powstać w przyszłości wiele ciekawych tekstów. 

Będę miał też sporo pytań do społeczności i blogosfery - w szczególności jeśli chodzi tematy związne z prowadzeniem gry w czasach pandemii, narzędzie wspierających grę online np. czy jest jakaś fajna alternatywa dla Zooma. 

Przejrzałem trochę z tego co udało mi się tu nablogować i wydaje mi się, że trochę pracy przede mną, żeby trochę na mym starym blogu posprzątać. Wydobyć to co wartościowe oraz pochować to co puste, nieprzedytna i toksyczne.