Nie będzie zgody w fandomie, napisał
Alembik RPG. I nie będzie - to fakt. Uważam jednak, że powód jest
nieco inny niż zaproponowany. W zasadzie, to jeden z wielu powodów.
Śmiem twierdzić, że głównym jest brak ścisłej definicji słowa
fandom i w ogóle rozumienia czym jest i jak wygląda jego struktura.
Ostatni szczęśliwy członek fandomu |
Fandom to pojęcie dziś znacznie
szersze niż kiedyś i już samo to powoduje, że rodzą się
konflikty. Przede wszystkim samo słowo fandom, w swojej najbardziej
ogólnej ogólności, określa po prostu zbiór fanów „czegoś”.
Mogą to być fani literatury fantastycznej, ale równie dobrze mogą
to być fani literatury fantastyczno-naukowej (i to pierwocina
polskiego fandomu). Lecz to ciągle mało, bo trekkiści to też
fandom, fani kucyków albo mangi to też fandom, fani gatunku
muzycznego to też rodzaj fandomu, tak jak fani jednego zespołu
muzycznego dajmy na to Depeche Mode. Fandomem są też fani tolkiena,
fani fantasy, nawet Kryształy Czasu mają swój fandom. Wiemy zatem,
że słowo fandom ma szersze znaczenie niż nam się pierwotnie
wydaje, bo chociaż w naszym kraju używało się go głównie do
określenia środowiska fanów fantastyki (a pierwotnie literatury
SF) to nie ogranicza się one tylko do tego. Co więcej, jeżeli
nawet dla uproszczenia przyjmiemy, że dla naszych rozważań,
fandomem jest tylko to co związane z fantastyką i uznamy, że
fandom to jedna wielka rodzina fanów fantastyki to będziemy w
błedzie. Choćby z tego powodu, że w jego ramach mieści się co
najmniej kilkanaście fandomów. Błędem jest to, że w zasadzie
mało kto to zauważa, w myśl zasady, że fandom to fandom i już.
Wystarczy jednak przyjrzeć się historii tego „Fandomu”, aby
zobaczyć, że konflikty (raczej interesów) pojawiły już u jego
zarania.
Na początku był Fandom SF, a zatem
fandom w skład którego wchodzili twórcy literatury SF i ich fani.
Generalnie komuna, poważna sprawa, w utworze SF można napisać to,
czego nie można powiedzieć wprost - co więcej system z chęcią
rozpowszechni to w gigantycznym nakładzie. I nagle w to silnie
politycznie zaangażowane środowisko literacki wkracza pozbawiona
ładunku literatury fantasy. Oczywiście ta też ma swojego króla,
czyli Tolkiena. I tu możemy się zatrzymać, bo już na tym etapie
widać pewną dynamikę napięć. No i warto zadać pytanie, czy to
jeden fandom czy trzy fandomy? Pozwólmy sobie wejść w stereotypy.
Dla SF ogólne fantasy to bajeczki, Tolkiena nikt podważać się nie
odważy, ale jest ciągle mniej poważny. I teraz, kiedy ja na
początku lat 90 myślałem fantastyka, miałem już w głowie
SF+fantasy, ale na początku lat 80, to wcale nie było takie
oczywiste. Po prostu w ramach fandomu SF wyrastało obce ciało,
które w końcu z mniejszym lub większym bólem zostało
zaakceptowane. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że ktoś
ściągnął do polski gry fabularne, niejako na zaproszenie starego
fandomu.
I tym razem to erpegowcy stali się
ciałem obcym w ramach fandomu, zaraz kiedy opadła pierwsza fala
entuzjazmu. I teraz warto postawić sobie pytanie, czy jesteśmy
częścią dużego fandomu, czy fandomem erpegowców? Załóżmy, że
do drugie. Co się dzieje. Ukazuje się Magia i Miecz, a w niej
Kryształy Czasu, ukazuje się Warhammer, CyberPunk 2020, do tego
silna jest grupa starej gwardii erpegowej czytająca podręczniki
tylko w oryginałach. I teram mamy jeden fandom erpegowy czy cztery?
A potem pojawią się jeszcze Wodziarze, Legendziarze, Dedekowcy,
Wąsale od Dzikich Pól i ich zabawy w Kasztelanów i Podstoliny oraz
postapokalipsiarze, Monastyrowcy, erpegowi Steampunkowcy. Co więcej,
pojawia się internet – mamy więc Valkirystów, Polterowców i
Gildziarzy oraz pomniejsze społeczności takie jak Wrociarze czy
Moorholdowcy. I o ile z vortalami sprawa łatwa, bo działają w
ramach fandomu erpegowego i po prostu zrzeszają fanów gier
fabularnych niczym kluby, to już poszczególne gatunki gier i nawet
tytułu tworzą swoje własne fandomy – w mojej opinii – co nie
jest takie oczywiste, lecz uświadomienie sobie tego stanu rzeczy
jest pozwala zredukować ciśnienie w trakcie internetowych dyskusji.
Tutaj oczywiście można zadać pytanie
jakie są wyznaczniki takich wąskich fandomów? I czy te moje
dywagacja mają jakikolwiek sens?
Nie mają. ;)
OdpowiedzUsuńWiedziałem. Ale piszę bo lubię :)
OdpowiedzUsuńHeh, pytanie o granice tego czy innego fandomu jest bardzo trudne. Zwłaszcza w przypadku fantastów, gdzie granice mogą (i są) nieraz bardzo płynne. Osobiście lubię patrzeć na fandom w szerokim ujęciu, mając na myśli "wszystkich erpegowców" albo nawet "wszystkich fantastów" w ogóle - zdając sobie przy tym sprawę, że na tę większą całość składa się wielka ilość mniejszych podzbiorów. I chodzi mi głównie o to, aby te podzbiory przyjęły do wiadomości, że są częścią czegoś znacznie większego. Jednak jest to mój czysto prywatny pogląd i w żadnym stopniu nie jest sensowniejszy od innych ;)
OdpowiedzUsuńNawet tu się fandom nie zgadza... xD
OdpowiedzUsuń"I chodzi mi głównie o to, aby te podzbiory przyjęły do wiadomości, że są częścią czegoś znacznie większego. "
OdpowiedzUsuńWyjdź i nauczaj, a nie zbieraj kubki po innych fundomitach.
Nie mam siły przebicia, nie mam dobrej opinii w środowisku, nie mam doświadczenia... Tu potrzeba kogoś od lat przyglądającego się z dystansem środowisku, znającego się na rzeczy i dysponującego poważnymi siłami. Podejmiesz się wyzwania?
UsuńNiczym się nie różnimy: "Nie mam siły przebicia, nie mam dobrej opinii w środowisku, nie mam doświadczenia...".
UsuńZagadaj z Darkenem, to osoba na odpowiednim stanowisku.
Nawet jak nie będzie miał sił, to mu zapłacicie za nie na jakimś portalu finansowania społecznościowego.
"Hippolicie, pierdolicie!" ;)
OdpowiedzUsuńA może weźcie przykład z biologii i Linneusza oraz jego "Systema naturae per regna tria naturae, secundum classes, ordines, genera, species, cum characteribus, differentiis, synonymis, locis."
OdpowiedzUsuńWiecie... Coś w stylu:
Eukarionty -> Zwierzęta -> Strunowce -> Kręgowce -> Ssaki -> Ssaki żyworodne -> Łożyskowce -> Naczelne -> Haplorrhini -> Małpy człekokształtne -> Człowiekowate -> Homininae -> Hominini -> Homo -> człowiek rozumny -> homo sapiens sapiens. ;))
Pozdrawiam,
Ell.