- Jak zacząłem grać w Warhammera
To było prosty wybór. W 95 roku jeśli chciało się grać w grę fabularną w klimatach fantasy to co pozostawało? Kryształy czasu dostępny były tylko pod warunkiem, że posiadało się kilka pierwszych numerów pisma Magia i Miecz, można było zainwestować w piekielnie drogie AD&D, albo w znacznie tańszego polskiego twórczego klona – Aphalon. Był jeszcze MERP, którego nie chcieliśmy. Wybraliśmy więc Warhammera, bo był względnie tani, łatwo dostępny i mocno wspierany przez wydawcę, z gotowymi kampaniami do wzięcia. Żadnej filozofii.
- Ulubiona grywalna rasa
Nie mam faworyta – poważnie, każda rasa ma swoje zalety, każda pasuje dobrze do tego świata. Każda rasa ma swoje wartości. Poważnie. Prywatnie nie lubię grać Elfami, ale lubię ich na sesjach, które prowadzę, po wprowadzają do świata pewien element obcości, którym łatwo pogrywać fabularnie, opierać o niego wątki poboczne.
- Ulubiona profesja
Uczeń czarodzieja. Bo żadna inna profesja nie potrafi tak bardzo udupić gracza, jak właśnie uczeń czarodzieja. Oto mistrz świata, w nic niepotrafieniu. Ale za to dla mistrza gry prawdziwa kopalnia rozmaitych wątków pobocznych i ubarwiaczy sesji.
- Ulubiony kraj w Znanym Świecie
Reikland. Nigdy nie grałem na północy. Nie dla mnie ostępy Ostwaldu. Wszystko czego potrzebowałem zawsze znajdowałem w Reiklandzie i niżej.
- Ulubiony zestaw kości, kostka
Ulubiony zestaw składał się z kości tzw. Kryształowych, w kolorach żółtym oraz jedną k10 w kolorze czerwonym. To był nasz pierwszy zestaw. Nasz – a nie mój, bo wówczas kości były dobrem wspólnym.
- Ulubione bóstwo
Nurgle. Bo jak żaden inny bóg, nie uosabia bardziej tego, co od zarania dręczy ludzkość. Łatwo go wsadzić w sesje i nawet nie trzeba nim szafować.
- Ulubiona edycja
Pierwsza.
- Ulubiony dodatek
Liczmistrz.
- Ulubiona postać, którą grałem
Harry Akerfeldt (ochroniarz) – krasnolud. To w zasadzie jedyna postać chyba jaką grałem w Warhammerze. To z nią miałem przyjemność zaliczyć Kontrakt Oldenhallera.
- Ulubiona postać, którą nie
grałem
Zawsze chciałem zagrać Snotlingiem. Nigdy nie było okazji.
- Najbardziej dziwna, szalona
sytuacja jaka przytrfafiła się podczas sesji
Dla dobra całej erpegowej braci, lepiej żebym o tym nie pisał.
- Ulubiona przygoda, którą
prowadziłem
Z niewielką pomocą moich przyjaciół. Oficjalna z dodatku, Księga Wiedzy Tajemnej. Ulubiona bo po prostu świetnie wyszła i dobrze się bawiliśmy. Za każdym razem, nie tylko w WFRP.
- Ulubiony typ labiryntu lub
lokacji
Miasto.
- Ulubiona pułapka/zagadka
Infekcja rany.
- Ulubiony Bohater Niezależny
Heinrich Kammler.
- Ulubiona istota humanoidalna
Generalnie zielonoskórzy – im mniejsi tym lepsi, toteż moi ulubieńcy są Snotlingami, Goblinami, Hobgoblinami. Zdecydowanie.
- Ulubione zwierzę lub potwór
Ośmiornica bagienna - bo jedna może zabawiać aż 8 graczy na raz. No pod warunkiem, że znajdą się w jednym miejscu i to na bagnach. Ale dzięki temu, wciąż bije na głowę każdą konsolę Next Gen oraz większość planszówek.
- Ulubiony ożywieniec
Ghoul – trupożercy. Wystarczy przeczytać ich opis w podstawce. A ponadto robią się sami, nie trzeba ich utrzymywać, nie rozpadają się rankiem, nie potrzeba Nekromanty w pobliżu.
- Ulubiona istota eteryczna
Widmo. Bo złośliwe i nie odpuszcza. - Ulubiony żywiołak
Poważnie? To mamy tu jakiś fanów żywiołaków? Nigdy, ale to nigdy nie wystąpiły na mojej sesji. No raz. I to wystarczyło.
- Ulubiony demon
Mobrathrax – czy jakoś tak. Ale oczywiście, nigdy go na graczy nie rzuciłem. Bo i po co.
- Ulubiony stwór Chaosu
Skaveny. Z dowolnego plemienia. Myślałem, nad Fimirami, ale prawdę powiedziawszy, nigdy nie pojawiły się one na mojej sesji. A Skaveny licznie i czasem udawało się z nimi dogadać.
- Ulubiony potwór (ogólnie)
Zielonoskórzy. - Najmniej ulubiony potwór
(ogólnie)
Złotoczerw - gdzieś go kiedyś złapałem, chyba za karę, a może to był przypadek. Nie wiem, ale najgorsze było to, że zjadł sporo pożyczonych dzień wcześniej pieniędzy, od ludzi, od których naprawdę nie powinienem był tej forsy pożyczać. - Moc/Szkoła magii
Magia prosta.
- Najciekawszy przedmiot magiczny
Przedmiot magiczny? A tak. Kiedyś gracz chciał grać u mnie Halflingiem Nekromantą – dałem mu więc gadającą księgę, no bo kto inny mógłby go wtajemniczyć w tajniki tej mrocznej sztuki, jeśli nie artefakt. Dziś nazywamy to Laptopem, wówczas były to Notebooki. No ale skoro demoniszcza w WFRP mogły biegać z Uzi, to czemu nie coś takiego.
- Najciekawszy niemagiczny
przedmiot
Bomba. No bo gdzie indziej, z takim zacięciem używało się bomb. Bombowy system.
- Postać, którą chciałbym zagrać
No już pisałem, że Snotling.
- Postać, którą nigdy nie zagram
Elf – dowolny. Po prostu nie i już – to wolałbym już grać babę, albo Małżoszczękę.
- Najlepszy mistrz jakiego miałem
Ponieważ głównie prowadziłem, to najlepszym mistrzem od WFRP był mój pierwszy mistrz gry, po którym przejąłem tę rolę.
poniedziałek, 30 września 2013
Warhammer: 30-dniowe Wyzwanie, w 30 minut.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz