Spędziłem ostatnie dwa-trzy lata oddając się przyjemności prowadzenia Dungeon Worlds. Po zakończeniu trzeciego sezonu kampanii postanowiłem przypomnieć sobie jak to jest być graczem - zagrałem w kilku epizodach w pierdycję oraz D&D 5ed. Podsumować ten okres mogę jednym zdaniem: wejście w PbtA zmieniło moje postrzeganie RPG tak bardzo, że w klasyka gra mi się już bardzo niewygodnie. Z utęsknieniem czekam na początek przyszłego roku, kiedy to pojawi się okienko dla IronSworn. Nie mniej jednak, dłuższa przerwa w uprawianiu RPG trwa już od kilku miesięcy - cieszy, perspektywa jej końca.
Zbiera mnie też na wspominki o starych dobrych czasach - kiedy to w moim lokalnym środowisku eksplodowała z dużą energią masa krytyczna, owocując kilkoma zinami, serią larpów, klikami, sitwami i stowarzyszeniami. Coś z tym wypadałoby zrobić.... tym bardziej, że dziś istnieje kanał To wszystko wina elfów - gdzie kręcą się pogrobowcy tyskiego klubu HQ, serwisu Moorhold.net - pytanie czy warto - dum dum...
W tym roku ciężar grania poszedł w stronę gier bitewnych. Prócz Neuroshimy Tactics niewiele miałem z nimi styczności, choć zawsze chciałem spróbować. Okazało się, że w pracy wpadłem na osobę, która też miała za sobą kilka lat pracy w Wydawnictwie Portal i od słowa do słowa, od pomysłu do pomysłu wylądowaliśmy przy wspólnym stole grając w Black Seas - przezabawną, szybką grę bitewną z Warlorda opowiadającą o morksich potyczkach imperialnych potęg czasów około napoleońskich.
Całkiem niedawno odkryliśmy fenomenalnego historycznego bitewniaka To The Strongest! Ujął nas tym, ze jest bezkostkowy, bezpomiarowy, w sumie to może być i bezfigurkowa, szybki, akuratny historycznie i dający sporo emocji podczas gry. Zmagania Kartaginy z Rzymianami, to coś nad czym spędzam teraz giercowniczo najwięcej czasu.
Swoją drogą penetruję też tematykę bezkostkowych gier bitewnych pod kątem grania z dzieciakiem. Myślę, że jest już we właściwym wieku, żeby pokazać mu w czym rzecz. Przy tej okazji właśnie napatoczyłem się na One-Hour Skirimish Rules i o tym w szczególności chciałbym może napisać tutaj na blogu - kompiluję uproszczony plik z zasadami, są bardzo lekkie, szybkie i wydaje mi się, że mogłyby być dosyć użyteczne w RPG. Gra prezentuje anarchistyczne podejście do wargamingu, co tylko wzmaga we mnie chęć, aby o tym więcej napisać.
Z dodatkowych zajęć - rekonstruuję sobie Space Hulka - mam nawet wstępną wersję. Udało mi się uzyskać pokaźne stado Genokradów (dzięki Łukasz, dzięki Adrian), Space Marinsów (dzięki Mateusz) oraz całą masę innych figurek (raz jeszcze dzięki Łukasz - Orki, Dark Angelsi, bandy do Necromundy, i co tam jeszcze było, będą ogrywane na lewo i prawo).
Przy okazji odnalazłem sporo radości w samoróbkach - kiedyś, w pierwszej połowie lat 2000, dzięki uzdolnieniom kolegi Andrzeja mogłem zakosztować pierwszych zachodnich planszówek - ach te czasy, kiedy bardziej opłacało się wydrukować elementy Pueto Rico, podkleić je na grubym kartonie, własnoręcznie naprodukować woodencubsów, niż kupić niemiecką wersję. Wracając, zdobyłem trochę doświadczenia w przygotowywaniu elementów gier print-and-play, i mógłbym się nimi podzielić.
Mam nadzieję, że kontakt z moim ulubionym ostatnio kanałem wargamingowym - The Joy of Wargaming pozwoli mi utrzymać ten zapał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz