
Temat starości od kilku lat pojawia się na moim blogu. A to idę na emeryturę, a to z niej wracam, a to piszę, że RPG nie jest dla starych ludzi, a to że wzrok nie taki, a to, że młodzi jacyś tacy inni, albo że ja jeszcze inniejszy.
Jestem stary - to fakt. Są starsi - też fakt. Kiedy byłem w wieku pomiędzy 20 a 25 lat, nie rozumiałem starszych kolegów erpegowców. Wydawali mi się tacy zastali, niechętni zmianom, trudno było ich angażować w rzeczy większe, wymagające czasu, w inicjatywy, które służyć miały całkiem sporej społeczności erpegowców w moim mieście. To było niesłychane, że ci goście, najpierw nas jako tako poorganizowali, tchnęli w młodzież nadzieję, że można się poznać, poprzerzucać międzypokoleniowe mosty, coś razem zrobić, a potem po kilku latach, trudno było ich ruszyć i namówić do czegokolwiek więcej niż tylko sesji w domowym zaciszu. No ale garstka z nas, wyciągała ich z szaf, w końcu zmuszała do napisania tekstu, poprowadzenia prelekcji, czy zorganizowania LARPa.
Dziś sam jestem już stary i rozumiem ich perspektywę lepiej. Nie będę szukał wymówek, choć jest ich pełno. Dam sobie z tym spokój. Po prostu z wiekiem chce się trochę mniej, ale lepiej. A lepiej znaczy z większym wysiłkiem, z poświęceniem czasu. Mniej i po łebkach już tak nie zadowala jak kiedyś. Rosną oczekiwania, a wraz z nimi maleje ochota, bo te oczekiwania trzeba głównie przed samym sobą spełnić.
Zrobić po prostu larpa? Oj, nie - to, musi być przedstawienie. Napisać przygodę? Oh, ale żeby się ją czytało niczym dobrą powieść. Zrobić fanzin? No tak, z solidną redakcją, korektą, działem graficznym i wiekopomnymi tekstami. Jakby trochę trudniej. No i na koniec, trzeba to zrobić dla satysfakcji, a nie dla pieniędzy jak zwykle. Zatem poprzeczkę stawiam sobie wysoko, na tyle aby jej przypadkiem nie przeskoczyć, aby mogła zadziałać któraś z wymówek, wicie, rozumicie.
Kilka dni tamu zapytałem starszego kolegę w pracy o to jaka jest różnica pomiędzy starością a młodością. Popatrzył pytająco. Otóż, widzisz - mówię - pojawia się Windows 10, i teraz jeśli czujesz się młody to czekasz na niego z wypiekami. Jeśli czujesz się stary, myślisz - kurwa, znów mi coś poprzestawiają, znów się będę musiał do czegoś przyzwyczajać na nowo. Myślę, że dobrze taka sytuacja oddaje stan umysłu osoby rażonej mentalną "dojrzałością". A jakże frustrują te momenty zrywu, kiedy przypominając sobie stare dobre czasy, postanowię coś zrobić i nie daj boże komuś coś obiecam. I w tej chwili młodzieńczego uniesienia, kiedy wszystko wydaje się takie proste, zgodzę się na coś, na co nie powinienem, bo otumaniony nie wezmę pod uwagę, że wzlot mi się zaraz skończy, że flow minie za tydzień lub dwa, a poprzeczkę zacznę sobie podnosić już po pierwszych godzinach z projektem, z prostego zmieniając go w skomplikowany, z beztroskiego w wymagający, z niewinnej zabawy w ciężką robotę.
Tym większy szacunek mam dla Sejiego i
Spotkań Losowych. Fanostwo z wiekiem jest coraz bardziej wymagające, a Seji spróbował podejść do tematu raz jeszcze i cieszę się, że mu wyszło. Choć tak jak stoi powyżej. Zamiast więc rzucić to wszystko w trzy cholery, wziął się z tematem za bary, jak sądzę, najpierw kalkulując, rozważając za i przeciw, zmierzył siły na zamiary, pewnie troszkę zaryzykował. I pykło. Zebrał ludzi, zebrał redakcję i znów wydaje. Po staremu - po fanowsku, dla satysfakcji. Szacunek dla każdego kto siedzi w tym hobby mając 32 i więcej krzyżyków na karku. Szacunek dla każdego komu się w tym wieku jeszcze chce, bo mnie już od dawna nie.