
Systemy RPG rodzą się, żyją i umierają. Dosyć ciekawie wygląda sprawa, jeśli wziąć się za podsumowanie długości życia i statystyk zgonów polskich gier fabularnych. Oto na szybko wyliczyłem sobie, że wyszło ich do tej pory 13. Jeśli odliczymy dwie najnowsze produkcje, czyli Wolsuna i Klanarchię, o których ze względu na dosyć młody wiek nie godzi się jeszcze pisać w kategoriach eschatologicznych zostaje ich 11. Wyliczmy je: Kryształy Czasu, Aphalon, Zły Cień, Wiedźmin, Poza Czasem, Dzikie Pola, Oko Yrrhadesa, Arkona, Monastyr, Crystalicum i Neuroshima. Bezwzględnie 9 z nich to absolutne truchła, które dziś mogą liczyć wyłącznie na fanowską twórczość, to systemy olane, zapomniane, martwe. W świecie żywych erpegów pozostają Neuroshima i Monastyr.
Kryształy czasu, Aphalon, Zły Cień, Oko Yrrhadesa, Poza Czasem, Crystalicum i Arkona to systemy, które zamykają się w jednym tylko podręczniku. Wskazuje to ewidentnie na główną przyczynę, która spowodowała ich zejście w niebyt. Oczywiście żywoty tych gier przebiegały odmiennie. KC długo czekał na swoją podręcznikową wersję, a kiedy ta już się ukazała była zdecydowanie spóźniona. Zapowiadany dodatek nigdy się na rynku nie pokazał. Zły Cień to zaś dowód na to jak nie należy wydawać gier fabularnych – dziwaczna mechanika, żenująca oprawa graficzna i język, który napisano podręcznik z pewnością dyskwalifikowały tego erpega jako produkt, mimo iż był dosyć pionierskim przedsięwzięciem. Aphalon, Oko Yrrhadesa oraz Poza Czasem z założenia pozbawione były dodatków. Ciekawym przypadkiem jest zaś Crystalicum do którego ukazał się jeden pseudosuplement i to przed ukazaniem się gry, a sama premiera podręcznika przeszła totalnie bez echa, jakby grę wydawano w konspiracji. Została jeszcze Arkona – mimo kontrowersyjnej promocji polegającej na robieniu z gry megatajnego projektu, system zyskał sobie pewną popularność oraz oddaną grupę fanów. Zapowiadany dodatek Gniezno nigdy jednak nie wyszedł drukiem. Zmarnowano też potencjał drzemiący w fanach gry – sami z siebie wypuścili zdaje się dwa suplementy.
Podsumowując: gra fabularna w jednym podręczniku to gwarancja jej szybkiej śmierci.Kolejną grupę gier stanowią systemy, którym wydawca przedłużył żywotność za pomocą dodatków. Dzikie Pola, Wiedźmin, Monastyr i Neuroshima. Wszystkie cztery gry ukazały się nakładem dwóch wydawnictw – Mag (DP i W:GW) oraz Portal (Mon i NS). Co więcej, kolejną wspólną cechę tych gier jest (lub była) spora liczba oddanych fanów. Dzikie Pola wsparte były dwiema kampaniami oraz licznymi tekstami w piśmie Magia i Miecz oraz konkurencyjnym Portalu. Doczekały się też po latach drugiej edycji – niestety z założenia kończącej się na jednym podręczniku. Wiedźmin mógł liczyć na dedykowane sobie pismo Biały Wilk oraz dwie kampanie. Silna i aktywna do dziś jest grupa fanów związana z oficjalną stroną internetową. Jak mi się wydaje wydawca nie potrafił docenić i umiejętnie wesprzeć drzemiącego w niej potencjału. Dziś gra jest martwa, a jej wydawca od lat nie zajmuje się grami fabularnymi. Pogłoski o zbliżającej się drugiej edycji, wciąż odbijają się echem gdzieś w zakątkach sieci.
W podsumowaniu można zadać pytanie,
czy wspieranie gier jedynie scenariuszami lub kampaniami jest sensowne? Fakt, w ten sposób budowana była linia dodatków do Warhammera, ale to raczej wyjątkowe podejście na rynku gier fabularnych.
O Monastyrze i Neuroshima nie będę pisał. Jak wiadomo obie gry, żyją a ich linia wydawnicza składa się kolejno z 8 i 16 pozycji, a fani dokładają się do budowy ich światów.
Ostateczne podsumowanie i poradnik konsumenta:Gra jest trupem jeśli wkrótce po jej ukazaniu się nie wyjdzie kilka dodatków (rozsądna wartość to 3 w ciągu roku). Jeśli grę wydało małe i nieznane wydawnictwo, a ty kupiłeś ich grę, to wydałeś forsę na trupa. Jeśli wydawca olewa grupę fanów zgromadzoną wokół jego gry, to obwąchuj już podręcznik i delektuj się bukietem dziewiczej zgnilizny. Czy Wolsung i Klanarchia zaliczą szybkie zgony? Czy szybko kopną w kalendarz? Czy wyjadą z rynku nogami do przodu? Kilka najbliższych miesięcy o tym zdecyduje. Kto pierwszy wyda dodatek ten żywy.