Tydzień z Blood Bowl
Ale mnie Blood Bowl zaskoczył. Muszę przyznać, że to prawdziwa perełka pośród figurowych bitewniaków. Rozegrałem na prawdziwym stole tylko jedną połowę co prawda, ale usiadłem zaraz po tym do komputerowej wersji i wprost nie mogę się oderwać. Jakie to jest fajne. Szkoda, że pełna rozgrywka zajmuje tyle czasu - jednak dwie połowy po 8 rund na stronę, przy jedenastu figurkach w meczu, to jakby nie liczyć minimum 3 godziny, jeśli nie 4. Mogę sobie jednak wyobrazić, że czas leci szybko, bo każda akcja pochłania bez reszty.
Zresztą na stole dużo się dzieje, jest sporo rozkminek, szukanie optymalnych zagrań i ciągłe szacowanie ryzyka. Jeśli miałbym do czegoś tę grę porównać, to prawdopodobnie do szachów z kostkami, w których nie tylko liczy się kogo atakujesz, ale też z czyją pomocą. Z jednej strony trzeba budować akcje, myśleć jak plansza ma wyglądać podczas ataku, ale z drugiej pilnować szyków, żeby w razie przejęcia inicjatywy przez przeciwnika, nie zostać z opuszczonymi gaciami i to w przykucu.
Obawiam się jednak, że ta niesamowita gra, pozostanie mi strawną, jedynie na ekranie komputera. Trudno mi będzie wygospodarować 3-4 godziny, a może nawet 5-6 licząc dojazdy, żeby się jej oddać, podczas gdy komputerowa wersja to maks godzinka na meczyk.
Możliwe jednak, ze wariant Sevens - na mniejszej planszy, przeznaczonej dla drużyn liczących siedmiu zawodników, przy 6 rundach na połowę uda się zamknąć w podobnym czasie. Bardzo na to liczę, bo to byłoby naprawdę coś.
Źle się dzieje na Hoth
Jakiś czas temu kupiłem sobie Bitwę o Hoth, gwiezdnowojenne wcielenie wojennego Memoir'44. Polowałem pierwotną grę, z którą Hoth dzieli wiele zasad, myśląc o rozgrywkach z synem, ale nigdzie nie mogłem dostać. BoH spadło mi jak z nieba pod koniec wakacji. Dzieciakowi siadło. Ale to co zaskoczyło mnie najbardziej, to fakt, że przypadło do gustu też mojej małżonce. Przypadło tak, że dostaję regularne bęcki - wygrała ze mną 2/3 bitew i do tego pierwszą kampanię.
Ciaśniejszy obszar gry (niż ten z Memoir'44) sprawia, że przeciwne strony bardzo szybko rzucają się sobie do gardeł. Scenariusze są zróżnicowane, jednostki i karty Rebelii różnią się od Imperialnych zapewniając poczucie pewnej asymetrii, a losowość dodaje pieprzności rozgrywce (zdarza się, że i goryczy).
Statki w porcie