Nie jestem Don Kichotem bankowości, jak niejaki Samcik z Gazety Wyborczej, ale dziś z okazji tego, że zagranicznych sklepach internetowych pojawiła się gra Bandits & Battlecruisers, wczuję się w rolę, bo o bankowość chodzi, o płatności przez internet i o legalne ściąganie PDFów.
W Polsce sprawa jasna - PDF z RPG nie kupisz raczej, choć mnie udało się z rok temu u Gramela jeszcze zaopatrzyć. Jak jest dziś nie wiem. Jeśli idzie o wydania książkowe, to proste - robisz przelew i czekasz na przesyłkę. No ale choć Bandits & Battlecruisers to gra Polaka, w kraju nie uświadczysz, tylko na różnych DriveThru czy RPGNow, a tam przelewem nie zapłacisz. Zostaje Karta Kredytowa jak się wydaje, PayPal i coś jeszcze.
Jak masz kartę kredytową to spoko, znaczy jesteś dużym chłopcem, zarabiasz, masz zdolność kredytową - jak płacić, tłumaczyć nie trzeba, a nawet ci na tym zależy, żeby bank nie trzepnął jakiejś opłaty. Dawno już wiesz. Ew. możesz mieć zdaje się tak zwaną dodatkową kartę kredytową dzięki której możesz korzystać z limitu który bank przyznał tacie, mamie czy cioci.
Masz PayPala, więc najpierw przelewasz tam kasę, potem z tego płacisz. Jakoś jak dla mnie to zamieszane nieco i jestem na to obrażony, bo od 2 lat mnie PayPal nie potrafi zweryfikować, no ale miliony kilentów daje radę, więc pewnie się da tego używać. Ja się nie miałem szansy przekonać.
Są jeszcze inne możliwości, płatność kartą którą bank wydał ci do konta, czyli kartą debetową - w zasadzie dziś standard, nie dość że możesz tym płacić zbliżeniowo w Żabce za browara, to jeszcze o czym nie każdy jeszcze wie, możesz płacić też w internecie jak niegdyś tylko kartą kredytową. W ten sposób dokonałem pierwszych zakupów na Steamie czy GOGu. Nie mniej, jako że używam darmowych antywirusów, których nidiabła nie jestem pewien, szybko postanowiłem tego zaniechać - tak na wszelki wypadek - nie chciałbym, aby moją wypłatę ktoś spożytkowł sobie gdzie na Kajamanach tylko dlatego, że ArcaVir miała słabszy dzień.
Kupiłem sobie kartę wirtualną. Taka karta ma szereg zalet. Jest przedpłacona, więc aby coś się tam znalazło najpierw muszę sobie to przelać, nawet jakbym miał jakiegoś paskudnego szpiona tajnie zainstalowanego, to wiele mi nie ukradnie. Karta fizycznie nie istnieje - jest tylko numer i kod CVV2 oraz inne dane, ale plastiku nie ma, więc nie zgubię. I co było dla mnie mega ważne: mogłem jej użyć już 1 minutę po zamówieniu. Posługuję się nią od kilku miesięcy i jestem zadowolony, loguję się do bankowości internetowej mojego banku, przelewam ile trzeba, wpisuję dane karty na stronie sklep, pyk i gotowe.
Tu chciałem zabawić się we wspomnianego Samcika, ale niewiele z tego wyszło. Karty wirtualne które wygooglałem są jakieś szemrane, albo powiązane z kontem, albo drogie cholerę. Prosto okazało się w banku w którym mam konto czyli w ING. Dwie dychy opłaty za wystawienie, ważność 2 lata i brak opłat za użytkowanie. Wychodzi dycha na rok, mniej niż zyl na miesiąc - ale zapłacone. Tu liczę na waszą aktywność w komentarzach, może uda się porównać oferty innych banków i znaleźć najlepsze rozwiązanie dla erpegowców pedeefowców.
Już drugi raz powtarzam - korzyzstajcie z BBKO, Bezpiecznej Borejkowej Kasy Oszczędnościowej. Wzorujemy się na na dobrych polskich traycjach m.in. Amber Gold.
OdpowiedzUsuńDla tych co boją się zakupół wirtualnych mamy nadal książeczki SKO, przy dobrych wiatrach wejdziesz z nią nawet na konwent jako legitymacją dziennikarską Stowarzyszenia Konwentowiczów Okołofantastycznych.
Demonizujesz debetówki nieco. Dla odmiany o obciążeniu wirtualnej, nawet jak ma się limity ustawione na zero, słyszałem nie raz, więc też nie jest tak różowo. Każda karta jest na tyle bezpieczna, na ile rozsądny jest jej uzytkownik. :)
OdpowiedzUsuńPayPala można spiąć z kartami albo z kontem (to akurat mi się nigdy nie udało, ale też się nie starałem za bardzo), niekoniecznie trzeba go zasilać przelewami.
Ja mam spięty Paypal z kontem i z kartą. Bardzo wygodne. Ostatnio dzięki Paypalowi sprzedałem swoje podręczniki do Earthdawn Classic kupcowi z Danii.
OdpowiedzUsuńA do zakupów online korzystam z debetówki.
@Seji: jak coś demonizuję to braki w darmowych antywirusach. Co do zabezpieczeń kart nie mam wątpliwości, ale co do momentu, kiedy wklepuję guziki na klawiaturze i coś może je wywęszyć i ułożyć w logiczną całość to wiesz.
OdpowiedzUsuń@AK: Idę w to jeśli deponowanym kruszcem jest kryptonit lub bakelit
A mnie troche irytuje fakt, ze kupienie legalnego pdfa wymaga tej calej zabawy, z pejpalamil, kredytowkami, czy innym badziewiem. Szkoda, ze nikt jeszcze nie wpadl na to by prowadzic taka sprzedaz z kraju (plus druk na zadanie). Zakladac kredytowke, zeby kupić raz na dwa miechy jakiegos pdfa? Absurd!
OdpowiedzUsuńHej! Jestem zwyklym, leniwym i ograniczonym konsumentem! Dajcie mi dostep do towaru bez tych wszystkich udziwnien. Przeciez zrobienie przelewu przez net tez nie jest latwe ;-P
Ja w kwestii formalnej.
OdpowiedzUsuńZ komisji śledczej ds. sektora blogosfery i jego związków z rozkładem Poltera.
Czy to oznacza że tuż po cyklu esejów o kartach powrócisz do dodatkowych zasad i przepisów na smalec?
Potwierdzam słowa Seji'ego - higiena użytowania przede wszystkim i nie ma strachu.
OdpowiedzUsuń@AV
OdpowiedzUsuńNie potrzeba karty kredytowej. Zwyczajna debetowa wystarczy - chyba z 90% kart płatniczych (płaskich) na rynku pozwala płacić w sieci, jak nie 99%$. Jeśli nie masz takiej, to czas zmienić kartę albo bank. ;)
Najwyraźniej mój francuski bank rolniczy łapie się na pozostałe 10%, albo konkretnie moja karta :)
OdpowiedzUsuńTak zupełnie poza tematem, mam wrodzoną awersje do takich określeń jak "kredytowa", czy "debet" . Mój stary, dobry przyjaciel Hipoteczny wystarcza mi za nie wszystkie :)
Mozna to sprawdzić: odwróć kartę tam gdzie jest pasek magnetyczny. Jak masz tam cztery ostatnie cyfry z numeru karty, a potem jeszcze trzy cyfry, to masz możliwość płacenia przez internet bezgotówkowo.
OdpowiedzUsuń@Borejko:
OdpowiedzUsuńJest spora szansa.
@Av
Masz rację. Francuski Bank Rolniczy, kiedyś należący do niejakiego Łukasza zapytany o CVV2 nie daje żadnych wyników. Zaszokowanym.
@Misiołak
Powtórzę, kwestia tego, że korzystam z darmowego antywirusa, różne pendrivy od znajomych czasem brudzą łono wejść USB, czasem się dysk twardy podepnie, może coś mam na WIFI. Uważam, ze mój komputer jest Szczęściarz - ten pies od Lucky Lucka, fajne, ale głupi i ma wszy.
Neu, to postaw sobie linucha na pendrive i bedziesz mial bezpieczny przenosny system do transkacji elektronicznych. :)
OdpowiedzUsuńKupować, nie pieprzyć! ;)
OdpowiedzUsuńOmlecie! Lokata mi zapadła, więc idę nabywać :)
OdpowiedzUsuń