
Ostatnio spełniło się jedno z moich marzeń. Na powrót zostałem redaktorem naczelnym pisma poświęconego RPG. W dawnych czasach prowadziłem Erpegowca, który był internetowym magazynem tyskiego środowiska RPG. Tyskiego – bo pochodzę z z miasta Tychy, które znane w Polsce jest w zasadzie z dwóch rzeczy: marki piwa oraz fabryki samochodów. Jednym z moich marzeń niech będzie zatem wskrzeszenie erpegowego fermentu, który w pierwszej połowie lat dwutysięcznych przepełnił tyskie środowisko. Zdaję sobie sprawę, że jest to marzenie ściętej głowy, bo nie wyobrażam sobie, aby dziś erpegowcy w Tychach stanowili taką płodną i otwartą na świat grupę jak wówczas. W tym przeciętnej wielkości mieście, liczącym nie więcej niż 130 tysięcy mieszkańców, mieliśmy wówczas 5 fanowskich pism RPG. Wspomniany Erpegowiec, w którym dominowała lokalna publicystyka, a także papierowe fanziny: mocno undergroundowy
Vitus Cadaver, mroczny
Łowaca Dusz (Warhammer oraz Zew Cthulhu),
VNE (Świat Mroku),
Fetysz (Świat Mroku). Do tego liczne larpy i inne towarzyskie spotkania, a także mini-konwenty. Mieliśmy też
Moorhold.net – przez pewien czas liczący się serwis – między innymi za sprawą działu Neuroshima, który prowadził wówczas Mutlidej (dziś pracujący w
Wydawnictwie Portal). Ale jak mawiają czesi - To se ne vrati, nie mniej jednak warto sobie pomarzyć.
Drugie marzenie dotyczy papierowego pisma poświęconego RPG. Naprawdę chciałbym, aby opłacało się je komukolwiek wydawać. Nie pamiętam, kiedy ukazał się ostatni papierowy
Gwiezdny Pirat. Uważam natomiast, że szeroko rozumiana branża traci.
Magia i Miecz,
Portal i
Gwiezdny Pirat oprócz tego, że dostarczały całej kupy mniej lub bardziej użytecznych materiałów były także szkołą pisania o RPG – twórcy gier fabularnych w znakomitej większości właśnie tam, albo szlifowali pióra, albo indukowali styl pisania w czasie lektury. Nie zanosi się może na jakieś ogólnopolskie wymieranie pokolenia MiM, lecz kto wie jak będzie wyglądała branża za kilka lat i czy pojawią się młodzi projektanci gier?
Trzecie marzenie tyczy się Karnawału Blogowego, którego forma nie do końca spełnia moje oczekiwania. Nie chciałbym tu być jakimś łamikarnwałem, rozpierdalaczem czy innym mąciwodą, lecz mam wrażenie, że tak ogólne tematy, jakie pojawiają się ostatnio, służą raczej pasieniu naszych osobistych egocentrycznych potrzeb. Marzy mi się zatem, aby narodził się jakiś spin-off tej, bądź co bądź potrzebnej inicjatywy, taki bardziej konkretny, z nastawieniem na pisanie użytecznych materiałów. Coś jak tydzień małych publikacji – gdzie blogosfera pisała o mniejszych systemach. Myślałem sobie, co mogłoby być tematem tego „drugiego karnawału”, żeby pogodzić uniwersalność tematyczną i nastawienie na „produkcję” mięcha dla czytelników.
Oto dwie przykładowe edycje:
Speluna – czyli materiały odnoszące się do przybytków gastronomicznych (ktoś opisałby karczmę w
Warhammerze, ktoś mógłby narysować plan mordowni w
Arkham, ktoś napisałby menu kosmicznej restauracji, ktoś inny podałby przepis na staropolskie żarełko, a kto inny mini scenariusz ze spelunką dla
Neuroshimy);
Tabelki spotkań losowych – czyli jakże pożyteczna, a zapomniana dziś „technologia” (ktoś pisze o spotkaniach na trakcie w fantasy, ktoś komponuje tabelkę spotkań na
Morzu Szponów, ktoś inny w zaułkach
Night City czy innego
Bizantium Secundus, a ktoś kto się nie załapał na edycję ze speluną, układa tabelkę spotkań w przydrożnej karczmie).
I tak można by te przykłady mnożyć. Co o czymś takim myślicie? Czy warto odpalić równoległą inicjatywę?
Oczywiście marzeń erpegowych mam więcej, chciałbym napisać grę, wydać ją, a zarobione pieniądze dołożyć do kupna większego samochodu. Chciałbym też w końcu przegrać zakład z
Sejim i zobaczyć
Arkham Couriera zanim wyjdzie kolejny numer mojego internetowego pisma Erpegowiec (którym wydam z pewnością, aby uświetnić swoje czterdzieste urodziny).
Dziś, tj. 6 lutego sponosorem bloga jest Droga do rewolucji.