wtorek, 15 grudnia 2015

Handlowanie na facebooku

Novgorod torg

Pisałem niedawno facebookowej grupie założonej i koordynowanej przez Khakiego, dzięki której można się pozbyć gry z kolekcji, bądź uzupełnić ją o potrzebne pozycje. W tekście poruszyłem kwestię zaufania społecznego – bo handel używanymi podręcznikami RPG na facebooku w zasadzie opiera się wyłącznie o niego. Oczywiście jest afera.



Najpierw jednak podzielę się swoimi doświadczeniami, bowiem stałem się uczestnikiem 4 transakcji. Mój pierwszy zakup dotyczył archiwalnych numerów pewnego pisma. Można powiedzieć wzorowa transakcja: szybkie dobicie targu, ustalenie ceny, przelew, odbiór paczki i po sprawie.

Zachęcony postanowiłem coś sprzedać. Zerknąłem na półkę i wytypowałem kilka zbędnych zupełnie pozycji. Zgłosiły się dwie osoby. Dwa podręczniki tu, jeden tam. Przelewy dotarły, a ja opóźniłem z roztargnienia przesyłkę od dwa dni – wychodząc z domu zapominałem o kopertach. W zamian za to, jak tylko znalazłem się na poczcie nadałem je najszybszym listem jaki mogłem.

Pierwsza paczka dochodzi bez problemu. A druga? Drugą gdzieś wcięło. Kolega niepokoi się i słusznie. Paczki nie ma. Utrzymuję z nim kontakt na FB, bo nie ma nic gorszego niż cisza w takiej sytuacji. I nagle bam. Przychodzi zwrot – płacę i wychodzi, że nie dopisałem numeru mieszkania. No tak, wypisujesz kopertę durniu na poczcie, spisując adres z telefonu zapominasz, że są miejsca w tym kraju, gdzie ludzie zamiast ukośnika stosują słowo „mieszkania”i numer przeniosło ci do innego wiersza. Jeszcze tego samego dnia wysyłam paczkę takim samym ekspresem – moja wina, moja pokuta.

Paczka nie dochodzi na miejsce. To znaczy, tak się wydaje. Kolega się wnerwia. Po kolejnym tygodniu, jestem już zagrożony zgłoszeniem do Khakiego. Robi mi się gorąco, więc sam się zgłaszam. Nie mogę wyśledzić przesyłki bo gdzieś wrzuciłem ten głupi kwitek. A awizo do kolegi nie dochodzi. Wizyta na poczcie nie przynosi rezultatu, bo choć podajesz im wszystkie swoje dane na trzech kwitkach to i tak, nic przecież nie znajdą w systemie. Jedyne co mam to zdjęcie paczki sprzed wysłania. Kolegę to uspokaja, ale paczki nie ma. Na wszelki wypadek zwracam kasę i dorzucam ekwiwalent dwóch browarów na przeprosiny. Jeśli paczka dojdzie proszę o uregulowanie rachunku. Jeśli nie no to przynajmniej twarz zachowam.

Tydzień później na szczęście znalazłem kwitek z numerem. Sprawdzam – paczka jest w docelowym mieście. Nie wiedzieć czemu, nie docierało awizo tam gdzie miało. Kolega ma jeszcze kilka dni na odebranie paczki. Cieszy się i dziękuje. Niestety po tygodniu dociera do mnie przesyłka. Znowu bulę za zwrot. Kolega nie odebrał z jakiś przyczyn. Tym razem to mi ciśnienie podskoczyło. Proszę o zwrot kosztów tego drugiego nadania. Nie liczę na to, ale kolega mi oddaje te kilkanaście złotych.

Do dziś nie wiem o co poszło za drugim razem. Pewnie to już poczta pokpiła sprawę. I w sumie tylko poczta jest szczęśliwa, bo zarobiła najwięcej. Natomiast co w tej sprawie cieszy, to fakt, że dwóch obcych sobie facetów, których łączy tylko hobby a wszystko inne dzieli potrafiło się dogadać. Myślę, że było to o tyle łatwiejsze, że obie strony miały ze sobą ciągły i dobry kontakt. A to w sytuacjach kryzysowych jest podstawowa sprawa.

Aktualnie jestem w procesie sprzedaży ciężkiego podręcznika. Zobaczymy jak pójdzie tym razem. Nie przewiduję problemów, choć niestety zamiast z paczkomatów, znów będę korzystał z usług Poczty Polskiej.

Oczywiście, nie każdy ma tyle szczęścia. W grupie jest kilka osób poszkodowanych handlową działalnością jednego z kolegów fandomowych. To przykre, choć jak sądzę, działanie nie intencjonalne. Nie mniej jednak sprawa ciągnie się od kilku miesięcy i niestety jest załatwiana z gracją Orange, UPC bądź innego ZUSu.

Kolegę fandomitę świetnie rozumiem, jak sądzę grupa na FB jest dla niego z jakichś przyczyn sprawą o niskim aktualnie priorytecie. Miewałem takie sytuacji nie raz. Może łatwiejsze, bo nikt nikomu nic nie przelewałem. Zdarzało się, że kogoś tam zwodziłem przez miesiąc bądź dwa – i nawet sobie wierzyłem i byłem w tym zwodzeniu szczery, no ale tak jak kolega fandomita na monity nie odpowiadałem. Przychodzi taki moment, że trzeba jasno określić, że się sprawę pokpiło, że czas który dałeś sobie, a komuś ukradłeś i tak został zmarnowany, a jedyne co można to już tylko przeprosić i zakończyć sromotny proces. Gra na czas ma sens jedynie w sytuacji, kiedy da się tan czas wykorzystać, a dawszy dupska raz pilnować aby nie dać go drugi. A jak się nie da to skończyć. True stor.

Zrobienie tych kilkunastu przelewów to kilkanaście minut roboty. A jeśli z jakichś przyczyn kasy nie ma, to dobrze byłoby się ułożyć z poszkodowanymi co do terminów i się tych terminów trzymać.

4 komentarze:

  1. Czy ta afera dotyczy gry na E, gdzie cena podręcznika oscylowała wokół 30 zł?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta dotyczy podręczników do DH, WoD i innych, ale osoba powiązana z grą na E wiec może to inne oblicze tej samej afery.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta sama afera... Qendi po akcji z Khakim wysłał w końcu część zaległości w tym moje E na które czekałem literalnie 3 mce bo "już jutro wysyłam". Ale w końcu wysłał i znowu zapadł się pod ziemię na k6 mcy jak widać...
    Dlatego radzę mimo wszystko uważać na takie transakcje.
    Sam miałem przeboje ze zwrotem bo ludzie liczą że awizo będzie w skrzyneczce albo listonosz zakuka 333 razy a tu dupa. Trzeba zachowywać potw. nadania i sprawdzać status. Raz na te 2 tygodnie to nie takie trudne... Paczka nie idzie zwykle dluzej niz k6 dni znowu...
    Ale jak już tu pisałem ostatnio, o fejk konto na fejsie nie trudno, sam się zdrowo naciąłem przy innej okazji więc radzę uważać zwłaszcza na transakcje powyżej 100 zł.

    OdpowiedzUsuń