środa, 23 października 2013

Z magią nigdy nie było mi po drodze

Być może dlatego mój kolejny wpis w Trzydziestu Dniach z Kryształami czasu, będzie podobny do wpisu Beamhita. Nie mam tu specjalnych faworytów, bo co jak co, ale magia w Kryształach Czasu, konkretnie czary, były bardzo fajnie zrobione, a sama gra była w nie bardzo bogata. Oczywiście przemiany półboskie, ale także te wszystkie alchemiczne figury, które można było rysować - to w szczególności działało na moją wyobraźnię. Rozumiecie - nie jakieś tam fajerbale z głowy, ale dłuższe przygotowania, zebranie komponentów, a potem jeszcze rysowanie figury, stawianie tych wszystkich świeczek. Cokolwiek myślicie o KC, warto do rozdziału o magii zaglądać, bo w wielu czarach ukryte są fajne patenty, a często także pomysły na przygody.

Ale prawda jest taka, że żaden z moich graczy nie podskoczył wyżej 5 poziomu. Toteż, nie specjalnie miałem okazję wykorzystywać na sesji te ciekawsze wysokopoziomowe czary. Nie zdecydowanie magia w żadnej grze fabularnej nie jest mocną stroną. Choć w KC było nieco powyżej średniej. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz