poniedziałek, 1 lipca 2013

Kontrabanda

Gracze zadomowili się na parszywym posterunku na Zawodziu. Zakumali klimat i powiązania, wiedzą, że nadużycia władzy przynoszą same korzyści. Nie są nadto pazerni, ale jak jest okazja, jak ktoś daje, to dlaczego ni brać. Poniżej podsumowanie w postaci pamiętnika bezimiennego Strażnika:

W dzielnicy sytuacja napięta. Gang Valentino poszerza wpływy przy czynnym udziale Straży Miejskiej, ale trzeba zrozumieć Nulneńską SM, czy można walczyć na dwa fronty? Ta strategie nie jest systemowa, to wybitnie oddolna inicjatywa kilku pragmatycznych osób po obu stronach barykady. Tak jest łatwiej. SM ma wyniki, wykrywalność rośnie, winni znajdują się sami. Przecież o to w tej pracy chodzi, aby przestępcy lądowali za kratami. Czy można mieć do kogoś pretensje?
Huydermans sam nam podskoczył. Po co było piętrzyć trudności, przeszkadzać, zasadzać się i grozić? Teraz mamy powód aby chcieć dokopać jego ludziom. I dobrze żyć z chłopakami Valnetino. Rozbiliśmy grupę przemytniczą, bo to nasze zadanie. Przejęte beczki nielegalnie wprowadzanego w obrót piwa są pod pieczą kaprala Bauera i zostaną zniszczone. Jedną beczkę będziemy niszczyć systematycznie co wieczór przez najbliższe pół miesiąca. Reszta wyląduje w Reiku. Bauer tego dopilnuje, zadba o papiery i wszystko będzie jak należy. Szkoda tylko, że Marco van der Rotterdam uciekł - ależ to byłby sukces. Prędzej lub później ta lewa ręka Huydermansa zostawi jakiś ślad, a wówczas go dopadniemy i dostaniemy awans, podwyżkę a może przeniosą nas do lepszej dzielnicy.
Sytuacja jest jasna, choć na samym posterunku wydaje się nieco zagmatwa. Kapral Bauer nie przepada za sierż. Fischerem. I dobre pytanie, czemu posterunkiem dowodzi sierżant a nie kapitan? Zresztą, wrażenie mamy takie, jakby wylądowali tu za karę, jakby ich odsunięto na boczny tor. Niby tego nie widać, ale nie wchodzą sobie w drogę, jakby każdy z nich przymykał oczy na drugiego, ignorował jego obecność. O ile wiemy, z kim trzyma Bauer, to nie bardzo wiadomo u kogo ma plecy Fischer. Choć wygląda na porządnego i uczciwego gościa. I może dla tego trzeba się go obawiać? Kim jesteś sierżancie Fischer i za co tu trafiłeś?
Dwie sesje za nami, główne osie są już mocno zarysowane, gracze chyba się potrafią opowiedzieć i dostosować. Mam z nich spory ubaw i to bardzo dobrze robi atmosferze. Chciałem, żeby posługiwali się kliszami i kalkami niekoniecznie z epoki i tak jest.
Pierwsza sesja bardzo szybka, emocjonująca. Niestety druga się nieco rozwlekła z mojej winy. Postanowiłem sprawdzić się w klasycznym scenariuszu i wiem, że to mi już niebwychodzi. Zdecydowanie wolę tabelki, bo od razu robi się wartko i wszystko wydaje się możliwe, a zwroty akcji są nieplanowane. Nie ma triggerowania eventów jest spontan i wyzwanie. To ważna nauka. Neuro, za mało masz czasu na dopicowanie scenara, weź rób to co lubisz najbardziej.
Dzięki chłopaki za grę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz