niedziela, 12 maja 2013

Odkryta opcja niemiecka, szkot i wielka pyta



Nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że najwyraźniej opcja niemiecka zaczęła ulegać hipsterskiej modzie. Jak to? Rezygnować z porządnego oręża o kalibrze 88 milimetrów na rzecz, dziwacznej pigmejskiej dmuchawki, która nie nadaje się do żadnych sensownych zastosowań? Niepojęte. Myślałem, że to odosobnione przypadki, ale pierwsze jaskółki zaczęły namnażać się w dzikie stada – takie hipsterstwo trzeba zbadać i opisać. Stada much zaczęły jeść kupę, więc chyba nie mogą się mylić. Postanowiłem zabawić się w kaprofaga. 
Że jestem na słodkiej emeryturce to już wiecie, wiecie też że grywam sobie w World of Tanks. Zrozumiałe, bo do cholery, Gustlik Jeleń i reszta ekipy, towarzyszyły mojemu ojcu, towarzyszą mnie i pewnie będą bawić moje dzieci. I ja miałbym odpuścić zabawy w metalowej puszce? Nic z tych rzeczy. Grywam dla zabawy, zabicia czasu i z kumplami kumpla z czasów studenckich. Spełniłem marzenie – dochrapałem się Tygrysa, więc już nie grinduję, tylko się bawię.

World of Tanks ma taką przyjemną cechę, że sporo czołgów, które twórcy rzucili do gry, pozostawała w rzeczywistości na deskach kreślarskich, ewentualnie doczekała się kilku egzemplarzy prototypowych. Sporo oczywiście jest zabawek zastosowanych w boju i produkowanych masowo. Nie mniej jednak, te prototypy rozpalają wyobraźnię i pytania – a co by było gdyby? I jakoś tam pozwalają na nie odpowiedzieć. Tak się składa, że dwa moje ulubione czołgi w grze należą właśnie do tego gatunku. Najcieplejszymi uczuciami darzę niemiecką konstrukcję VK 36.01 H – w grze to czołg średni, szóstego tieru (takie levele, 6/10) – znajduje się się krok za Pz IV i krok przed Tygrysem.

Mighty Jingles opowiada i pokazuje czym różni się mityczne
działo 88 mm od działa Konisch 75 mm na czołgu VK36.01 H
 


Na erpegowej emeryturze połączonej z dostępem do internetu i brakiem dostępu do telewizora, zmieniły się moje preferencje dotyczące tego co oglądam. Coś, z czego śmiałem się jeszcze rok temu, dziś jest moją niemalże codzienną czynnością. Oglądam replaye z WoT na YouTube. I nagle rozumiem tych, co też zamiast grać w gry, oglądają gameplaye, wbijają się na live streamy i robią podobnie bezsensowne rzeczy.

Ma to kilka zalet – podglądasz jak grają lepsi od ciebie, jak reagują i przede wszystkich słyszysz jak analizują aktualną sytuację. Może biernie, może jak na wykładzie, ale jednak pompujesz swoje umiejętności. Kolejną ważną sprawą są w przypadku WoT recenzje i omówienia sprzętu – wiesz dokąd zmierzać, sprawdzasz przed zakupem jak co działa, porównujesz możliwości ze swoim stylem gry.

Statystyki w WoT nie mówią wszystkiego – masz tylko podstawowe dane, fakt jest ich dużo, ale ich sucha analiza może mylić. Brakuje na przykład informacji o niwelacji działa (gun depresion), czynnika który mówi o ile stopni możesz pochylić działo w dół. Brakuje informacji o pochyleniu płyt pancerza, a to dzięki temu okazuje się, że dobrze pochylone 80 mm jest lepsze niż niepochylone 110, nie ma też wzmianek o prędkości wystrzeliwanych pocisków, tempie utraty energii. Tego wszystkiego można dowiedzieć się z forum internetowego, ale znacznie lepiej zobaczyć to w polu okraszone sensownym komentarzem.

Ponieważ, kiedy Polak zaczyna swój film od „cześć ludziska” (a niemal każdy tak zaczyna), automatycznie zamykam jego kanał, jestem skazany na videoblogerów mówiących po angielsku. W tej działce moim ulubionym jest szkot The Mighty Jingels – na youtube ma swój kanał pod starą ksywką Bohemian Eagle. Polecam, bo nie zawsze się z nim zgadzam w ocenach, ale ma przepiękny akcent, świetny głos i rozbrajający śmiech. No i w tym momencie prawie 500 fimów, a co tydzień dodaje około 10 kolejnych. Co więcej grywa nie tylko w World of Tanks, ale także w równie świetną, jeśli nie lepszą grę War Thunder – tym razem o starciach lotniczych w realiach II wojny światowej.

 

No i trochę prywaty: jeśli grywacie w jedną lub obie, to zapraszam do znalezienia mnie w obu grach. W World of Tanks: Neurocide (max tier: 6). W War Thunder: Neurocide1 (max level: 7) – nie zawsze mam możliwość korzystania z Team Speaka, ale często tak. Do zobaczenia w boju.


5 komentarzy:

  1. Lećcie po konowała.
    Fajny był herbatnik z Neuro.
    http://www.youtube.com/watch?v=wzGZTQJs46g

    OdpowiedzUsuń
  2. Już nie trzeba, już za późno. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Po raz drugi w życiu włączyłem coś takiego o czym piszesz.
    Pierwsze zdanie jakie usłyszałem jakiegoś teamu League of Legends to:
    "Jak Wojtek wróci z kościoła to powiedzcie mu że zmieniliśmy hasło na kaszanka"
    Wystarczy mi na kolejny kwartał tych gejmplaji. Znaczy jak się nie myle to lajwstrim
    http://www.jawam.com/jp.php?cc=shinaroo

    OdpowiedzUsuń
  4. Zanim znalazłem Mighty Jinglesa to trafiłem na 20 kanałów debili. A ten gość ma z 50 lat, służył w Royal Navy ma we łbie poukładane i fajnie się go słucha. Na livestreamy też wbija tylko do sensownych osobników typu Qickybaby, Circumflexes i gość polecił mi RAMJB - hiszpana, który dobrze zna angielski, ale ma słaby akcent, w polsce by go zjedli.

    OdpowiedzUsuń
  5. To podobnie jak w Londynie.
    czytaćnie ma akcentu.
    U mnie na Enfield jeszcze troche Anglików zostało.
    Ale i tak w sklepie ponizsza scenka to normal:
    - Haj bos
    - Cieś koliega
    - Łan bag smal tabak pal mal.
    - Its wsisko? Ju nid piwo?
    - Noł fenksju.
    - Ciemu? If ju tajred koliega drink piwo. Najs slip ju hew.
    - To w takim razie only tu
    - Dobzie kolega Śmaćnego.
    - Baj

    To tak offtopowo.
    Ale wole czytac lub słuchać. Takie widea trwaja po godzinie i nawet jak przewijasz to istnieje spora szansa ze stracisz sporo czasu na popierdolki początkujących czolgistow/czarnych paladynow.

    OdpowiedzUsuń