piątek, 27 lipca 2012

Ścieżkami awanturników

Naturą awanturników, a zatem postaci graczy jest nieustanne poszukiwanie awantury czyli przygody właśnie. Wiąże się to nieodwołalnie z przemieszczaniem po świecie. Tam i nazad, tędy i owędy. Przygody drogi nie należą do tych aspektów erpegowania które szczególnie lubię. Będąc szczerym nie cierpię ich bardziej niż sesji zakupowych. Nie będę więc was do nich namawiał. Skupię się tylko na kilku aspektach, które przypomniały mi się kiedy czytałem dosyć dobrą książkę.

Jestem chory na RPG i chyba do końca życia już tak zostanie. Rozumiecie, czegokolwiek nie obejrzę, przeczytam, zobaczę zawsze – prędzej bądź później odniosę do gier fabularnych. Nie inaczej więc byłą z książką Jacka Hugo-Badera „Dzienniki kołymskie”. 

W skrócie – gość przemierza trasę od Magadnu aż po Jakuck – ponad 2000 km, po drodze, którą budowali skazani na katorgę (najczęściej za nic istotnego) więźniowie łagrów. Zwiedza pustoszejący region, rozpadające się w ruinę miasta i spotyka galerię fenomenalnych postaci – od poszukiwaczy złota, przez królów półświatka, po szamanów. Pije przy tym niemal na umór, bo inaczej się nie da.

W czasie lektury tej książki urodziła mi się myśl – odnośnie Neuroshimy – że jeśli gdziekolwiek przetrwała jakaś inna niż amerykańska cywilizacja to tylko tam, na głębokiej Syberii, w tajdze, nad zatoką ochocką. Właśnie tam. To twardzi ludzie, cholernie twardzi.

Hugo-Bader w czasie swojej podróży ma kilku towarzyszy. Nazywa ich paputczikami – niby to typowo rosyjskie, ale każdy kto częściej jeździł pociągiem też na takich ludzi trafiał. To gość, z którym Ci się dobrze jedzie, dobrze w tej podróży gada, dobrze się z nim czuje. Po zakończeniu wspólnego odcinka każdy idzie we własną stronę, ażeby już się nigdy więcej nie spotkać. Jako, że ta komfortowa sytuacja daje pewne możliwości, może mieć ona dwie postaci:

„Częstsza to ta, kiedy paputczik bardzo szczerze opowiada o swoim życiu, o wszystkim co mu dokucza, od czego boli dusz, o nieszczęściach, skrywanych tajemnicach, cierpieniach, wstydliwych epizodach, draństwach, których się dopuścił, podłościach. Przed nikim bliskim, znajomym nie można się z tym odsłonić, ale przed nieznajomym, którego się nigdy więcej w życiu nie spotka – czemu nie? Powiesz, otworzysz serce i od razu człowiekowi lżej. I strachu nie ma, bo nieznajomy nie może zdradzić, nie może donieść.

Postać druga. Tylko w podróży możesz bezkarnie opowiedzieć, jaką chcesz prawdziwą, ale gdzieś zasłyszaną, cudzą, albo zupełnie zmyśloną historię, a słuchacz nie ma szansy, żeby cię złapać na kłamstwie. Możesz marzyć, fantazjować do woli. Zasrane masz życie, bo rzuciła cię żona, syn grzeje heroinę, córka się kurwi, a ty przez kilka minut, godzin, albo dni, kiedy jesteś w drodze możesz być kim chcesz – kosmonautą, pierwszym tenorem teatru Bolszoj, a nawet oficerem brygady trzyminutowego reagowania. „
Jacek Hugo-Bader: Dzienniki kołymskie. Wydawnictwo Czarne. Wołowiec 2011.


Każdy kogo spotykasz na szlaku, ma z twoją drużyną jedną zasadniczą rzecz wspólną. Każdy z nich przemieszcza się z punktu A do punktu B w jakimś celu, nazwijmy go X. Ludzie nie łażą przecież bez motywacji -szkoda energii na chodzenie bez celu. Tak więc, każdy napotkany BN (NPC) niesie ze sobą te trzy ważne informacje: skąd, dokąd i po co (lub dlaczego). Z drużyną awanturników może im więc być po drodze, lub absolutnie nie po drodze, najczęściej czasowo po drodze. Cele mogą mieć sprzeczne, albo zbieżne, albo w ogóle nienachodzące na siebie. Nie mniej jednak, ustalenie tych trzech faktów dla randomowej postaci sprawia, że jest już z nią o czym gadać – robi ci się dobra postać epizodyczna, którą możesz zaciekawić swoich graczy. Nigdy nie wiesz, czy nie wyniknie z tego jakiś niezły wątek poboczny, jakaś fajna przygódka. No i potem za sesji kilkanaście spotkawszy tego samego BNa (NPCa), można się dowiedzieć, jak sprawy stoją, jak historia potoczyła się dalej. Świat choćby był nie wiem jak niespójny, nagle zejdzie się całkiem do kupy w wyniku zmyślnego domknięcia.

Fajne w tym wszystkim jest to, że wymaga minimum nakładów pracy. Przed sesją, po prostu robisz sobie kilka takich postaci, na temat każdej tylko podstawowe informacje: skąd, dokąd i po co. Ewentualnie ze dwie tabelki, który pomogą generować takich ludków w czasie sesji.

Dodatkiem do takich postaci może być plotka, którą ze sobą niosą odnośnie świata przedstawionego. Gracze wiedząc, że zadałeś sobie nieco trudu – czyli zrobiłeś więcej niż niezbędne minimum: rasa, profesja i wygląd zewnętrzny – z dużym prawdopodobieństwem poświęcą takiej epizodycznej postaci nieco uwagi i wezmą to co im przekaże za dobrą monetę.

Taka plotka może mieć związek z jakimś miejscem, inną postacią, polityką, religią czy stworem. I jak to plotka może być prawdziwa bądź fałszywa oraz co najbardziej oczywiste trochę taka, a trochę taka. Plotki to temat na inne rozważania, ale mają jedną niewątpliwą zaletą – są jak kot Schroedingera – póki się jej nie sprawdzi, póty nie wiąże ci rąk, możesz zadecydować jak ci będzie wygodniej w odpowiednim momencie. A że zawsze wzbogacają świat, ba tworzą go, to już wiadomo.

Zastosowanie takich postaci jest oczywiste – choć gracze pokonują drogę nieustannie, to przecież zatrzymują się na odpoczynek, nocleg czy popas. Wówczas w chwili rozprężenia wyciągasz z przygotowanej zawczasu talii (lub wygenerowanych w locie) taką blotkę i bach, świat nabiera rumieńców. Takim miejscem może być też rejs statkiem – wówczas jak ulał, bo gracze są skazani na dosyć różnorodną ekipę przez dłuższy czas. A jak znam graczy, za każdym razem, kiedy ciągniesz scenki na pokładzie okrętu, który przemierza pełne morze, to masz jak w banku, że wyda im się, że przedłużasz grę, bo zaraz zacznie się sztorm, atak piratów albo inny kataklizm w postaci choćby krakena czy też nalotu syren. Jedna ciemna chmurka na niebie i mają już pełne gacie, bo przecież nikt nigdy nie pakuje punktów w pływanie.

Spotkania w podróży
tabelka przykładowa, mająca służyć z szkielet na którym zbudujesz swoją własną tabelkę


Kierunek:
1-2 W tę samą stronę (przejdź do tabelki: Gdzie)
3-6 W przeciwną

Gdzie:

1 od początku do końca
2-3 od początku, ale nie do końca
4-6 do końca ale nie od początku

Po co:
1 - W interesach
2 - Poszukuje (czegoś)
3 - Jest poszukiwany (przez kogoś)
4 - Ucieka (przed czymś)
5 - Ściga (kogoś)
6 - W odwiedziny
7 - Polowanie
8 - Przekazuje wieść

środa, 25 lipca 2012

Rzeź na Avangardzie 8?

Jutro, a właściwie już dziś Avangarda 8 – jeden z największych zlotów fanów gier fabularnych i fantastyki w Polsce. Żałuję, że mnie nie będzie. Naprawdę, bo to fenomenalna impreza. Byłem na dwóch ostatnich edycjach i obie są w ścisłej czołówce najlepszych konwentów na jakich byłem. Spotkałem tam wielu świetnych ludzi, wielu fanów Neuroshimy, wielu blogerów. Aby nikogo nie urazić pominięciem, pominę równo wszystkich.

Każda Avangarda była dla mnie ciężką harówką – obsługa stoiska, tłumaczenie zasad planszówek i prelekcje, a gdzieś pomiędzy tym chwile oddechu i czas na spotkania. Za każdym razem wracałem jednak z wielką satysfakcją.

Tym razem mnie nie będzie – niestety. Nie ma szans. Mógłbym wreszcie uczestniczyć w imprezie na luzie i dla sportu – może w przyszłym roku się to uda. Dziś czekam już na pierwsze relacje, pierwsze komentarze i galerie zdjęć.

Avangarda to ważne wydarzenie, ze względu na to, że odbywają się tam między innymi premiery gier – tam pierwszy raz można było kupić i zobaczyć Neuroshimę Tactics, tam też w zeszłym roku triumfy święcił Zew Cthulhu. Nie inaczej będzie w tym roku – choć mocno nam się rynek kurczy, to jednak mamy kilku zdobywców galaktyki, którzy pragną postawić pierwszy krok na grząskim gruncie srebrnego globu wydawców gier fabularnych. I jest to jedyny argument, który trochę mnie pociesza, kiedy myślę, że nie dojadę na Avangardę 8. Naprawdę nie chciałbym widzieć twarzy tych nowych wydawców i nie chciałbym patrzeć im w oczy, poklepywać po ramieniu i mówić, jak fajnie wygląda ich gra oraz sępić egzemplarz do recenzji. Wiem jak to się skończy. Jak zawsze – sto sprzedanych podręczników i dziewięćset w magazynie. No i serwisy, które rzucą się aby rozszarpać te gry, wyrwać trzewia i zmieszać z błotem. Standard – złoty PR przez dwa tygodnie i potem wiadra flegmy. No way, wolę tego nie oglądać. Mimo że to gry o których mało kto słyszał. Gry kaskaderów i pasjonatów, którzy wydadzą to za własne ciężko zarobione pieniądze – spełnią marzenia, interesu nie zrobią. Żal będzie patrzeć na to co się będzie działo kiedy zlecą się sępy. Ktoś powie – takie życie... no niby tak, ale jednak.

piątek, 20 lipca 2012

Luźny piątek, ale we krwi


Znów czytam sobie Sensację i Przygodę - i ciągle nie mogę wyjść z podziwu, jak ta książka nakręca na grę. Oczywiście, wiecie - w tym momencie czuję się jak pies Haski zamknięty w domu na miesiąc, patrzący na fototapetę z przestrzenią Tundry. No bo tak - czytam i się nakręcam, a tu praca do późna, weekendy zajęte urodzinami, ślubami, zjazdami rodzinnymi, wycieczkami z dwumiesięcznym wyprzedzeniem. No, ale czytam o Thugach, o tajemniczych azjatach, walce wywiadów i co gorsza rzucam na te świetne tabelki tak dla sportu... Ależ bym sobie pograł, ależ bym sobie poprowadził - absolutna wkrętka.

A teraz mój pomysł na to co będę robił w piątki. Ponoć brakuje dobrej publicystyki we fandomie. No to ciągle będzie brakować, bo ja mam zamiar uprawiać publicystykę prześmiewczo-satyryczną. 
Fandom Mirror & Bild:
Weekly News und Mitteilung


Batman - strzelanina na Premierze
Lobby twórców filmowych z pewnością będzie udawać, że nic się nie stało. Ale fakt, jest faktem - brutalne filmy przynoszą fatalne skutki dla społeczeństwa. Nie dajmy się zwariować. Będę usiłowali nam wmówić, że to łatwy dostęp do broni był powodem tej tragicznej strzelaniny. Był nim sam Batman. Sam film. To, że każdy wariat ma dostęp do broni w USA nie ma związku ze sprawą.

Omnibusy Fandomu uczą technologii i biznesu
Pouczające wywody Omnibusów Fandomu dotyczące Skypa oraz lokowania produktów można znaleźć tu. Najcenniejsze informacje dotyczą nie uczuć względem Skypa, lecz rewelacji na temat zasad działania zarówno twojej karty dźwiękowej jak i mikrofonów. Genialne pomysły na sesje zawarty w komentarzu. 

Pytanie miesiąca:
Jeśli nie wiesz co powiedzieć, jeśli nie swojej drodze spotkałeś fana (który ma dobrą opinię na temat czegokolwiek), jeśli przeczytałeś pozytywną recenzję gry, lub spotkałeś się z zachwytem. Nie czekaj, nie wahaj się, lecz spytaj: Kto Ci płaci?!
Jestę Polterę - czyli Australian FapGate No tak, gołe baby na forum, na którym są jeszcze przecież dzieci - ależ to było wydarzenie, tym zabawniejsze, że reakcja na tę wpadkę zajęła ekipie dłuższą chwilę. Na szczęście społeczność przyjęła opieszałość moderacji z satysfakcją. Goła baba to przecież modny ostatnio rodzaj promocji.

 Miesiąc Australijski
Aby zmazać hańbę, która spłynęła przy okazji powyższej afery na obywateli Australii (oraz aby odwrócić uwagę co młodszych od tragicznych wspomnień i być może tajemniczych śladów na pościeli), postanowiłem zaproponować miesiąc Australijski. Zapraszam do udziału. W ten sposób osoby rażone nieszczęściem będę mogły odzyskać równowagę oraz dobre zdanie o Australii -  tylko nagie fakty.

czwartek, 19 lipca 2012

Kłuje mnie w oczy - lipiec 2012

Postanowiłem, zaśpiewać Kokokoko kij wam w oko i będę sobie publikował ranking z Rebela dotyczący gier fabularnych. Dodatkowo jednak - wychodząc na przeciw waszym słusznym sugestiom postanowiłem także zaśpiewać także: Kokokoko, kij mi w oko, czego skutkiem jest ograniczenie liczby pozycji do 5 sztuk.

Wzorem też starej dobrej Magii i Miecz, która robiła rankingi kart do swoich karcianek, umieszczam to wszystko w pliku graficznym oraz ozdabiam mniej lub bardziej śmiesznymi / żałosnymi / wulgarnymi / debilnymi tekstami i nie przestanę chyba, że ktoś mnie weźmie i pozwie, postraszy albo skorumpuje. Przestaję też linkować, bo ostatnio młodzież z Portierni lubi pytać, kto komu i za co płaci (płaci mi gość, co chodzi bez gaci).   


środa, 18 lipca 2012

8,5 procent czyli Piątka na Piątek (edycja Środa)

 Kilka istotnych informacji dotyczących bloga. Jako, że z RPG na razie mam niewiele wspólnego i tymczasowo specjalnie nie będę się moim hobby zajmował, przebranżowię Rzut Krytyczny w twór bardziej ogólnogiercowniczy. Zresztą sami to widzicie - jakieś recenzje planszówki o piłce nożnej i inne tego typu odstępstwa. Być może wywalą mnie za to z blogrola i wyląduję w niebycie - czyli w sieci odbycie.

Dziś tak dla relaksu bardziej wrzucą kilka linków, takich Piątek na Piątek tyle, że w Środę.

Dark Eden - darkeden.pl - czyli storna poświęcona jednej z fajniejszych gier kolekcjonerskich. Gdybym widział kiedyś Neuroshimę CCG to właśnie na tej mechanice. Na stronie znajdziecie zarówno zasady jak i karty w kolorze oraz po naszemu, które można (łamiąc zdaje się prawa autorskie oraz prawa dobrego obyczaju) ściągnąć. Polecam zaznajomić się z tym popularnych niegdyś w Polsce tytułem, który choć nigdy nie przebił Kultu czy samogo nawet DoomTroopera zasięgiem, to z pewnością bił obie fajnymi zasadami (jeśli uważasz inaczej nazwij mnie debilem).

King of Zipangu (Oda Nobunaga) - http://www.youtube.com/watch?v=1U8utBCSTbo - serial historyczny produkcji japońskiej osadzony w czasach mocnego samurajskiego uderzenia zaczyna się w roku 1540, a kończy nie wiem kiedy bo jeszcze nie skończyłem oglądać. Macie tu wszystko to co lubicie: bitwy, miecze, intrygi a na dodatek po japońsku i z angielskimi napisami. Myślę, że warto zarzucić sobie kilka odcinków - tak dla klimatu. Poziom wykonania przyzwoity. Grasz w Honor i Krew? No tam 52 odcinki inspiracji, a jeszcze ci sporo w głowie zostanie wiedzy krzyżówkowej.

Planszóweczka - planszóweczka.pl - jeśli ktoś nie lubi wielkich sklepów internetowych, to polecam mniejszy i prowadzony przez świetnych ludzi i prawdziwych pasjonatów gier. Mieści się on zarówno w internecie jak i we Wrocławiu. Szczegóły na stronie.

Żywiczna policja - http://nstactics.com/?nst=newsy&news=61 - kolejna paczka figurek do jedynego (czy wam się to podoba, czy też nie) polskiego systemu figurkowego, który się sensownie sprzedaje. Warto się przyjrzeć, żeby zobaczyć w detalach zobaczyć jak wygląda Stalowa Policja w Neuroshimie - dla fanów RPG gratka, a dla reszty... no cóż... możecie sobie poszukać estereggsa na lewej stopie między nogami jednej z figurek - tej trzeciej.

8,5% w skali roku - http://www.meritumbank.pl/ - a tu dla was w miarę sensowna lokata - 8,5% w skali roku to dobra propozycja, tym bardziej, że jest przejrzysta, w bambuko was nie zrobią, czyli po 3 miesiącach od 1000 pln dostaniecie 21,5 złocisza minus 19% procent na podatek belki. To oczywiście kampania ściągająca klientów - ale warto wrzucić grosz jak nie masz co z nim zrobić przez 3 miesiące - a potem przenieść środki tam gdzie znów dadzą wam więcej. 

I uprzedzam ostatnio na portierni modne pytanie: Kto panu płaci? Odpowiadam więc: Producent maszyn do zbierania naci.

poniedziałek, 16 lipca 2012

Samurajowie na bitewnym polu

Bitwa pod Nagashino rozegrała się 29 kwietnia 1575 roku, trzy lata po śmierci wielkiego Takedy Shingena, zastąpionego przez Takedę Katsuyoriego, blady cień poprzedniego wodza. Katsuyori oblegał zamek Nagashino, gdy z odsieczą przybyły wojska Tokugawy Ieyasu i Ody Nobunagi. 

Prowadzili armię dwakroć liczniejszą, lepszą pod względem uzbrojenia (kilka tysięcy muszkietów) oraz dysponowali czasem na przygotowanie się do bitwy, a mimo to Takeda Katsuyori postanowił zaatakować przybywających z odsieczą. Jego armia została rozgromiona, szarżujące wojska rozstrzelane przez muszkieterów. Wydarzenia te przedstawione zostały w filmie Akira Kurosawy „Kagemusha”

Zapraszam serdecznie do lektury raportu z Bitwy, którą rozegrałem razem z C. Można go przeczytać odwiedzając stronę: http://cadrach.blogspot.com/2012/07/samuraj-bitwa-pod-nagashino.html 

Aby wejść w klimat bitwy można oczywiście obejrzeć wspomniany przez C. film Kurosawy, ja ze swojej strony polecę inną japońską produkcję, która jak się zdaje jest sporej długości serialem. Trzecią część zamieszczam tu na blogu - jako, że to najbardziej mięsna część, już z samą bitwą. Części 1 i 2 opowiadają o przygotowaniach do niej i też warto je obejrzeć - tym bardziej, że to Japończycy pokazują, jak się zachowują na polu bitwy i jak się do siebie zwracają - tego Ci amerykanin, ani angol nie odda.


Samą grę także polecam, ze względu na świetne zasady oraz fakt, że można dzięki nim rozgrywać szybkie bitwy dla potrzeb gier fabularnych typu: Honor & Krew, Kara-tur czy też L5K.