sobota, 9 stycznia 2010

Karnawał #7: Gracze

Marcin z początku miał pod górkę. Wzięliśmy go do ekipy, trochę z desperacji. Było nas czterech do erpegów i wówczas wydawało nam się, że granie ustawieniu 3+1 to lipa, że lepiej 4+1 a najfajniej 5+1. W każdym razie, przed pierwszą sesję byliśmy przekonani, że jest nas zbyt mało, aby gra miała sens. Mieliśmy problem.

Początkowo nie braliśmy Marcina pod uwagę. Był naszym znajomym z klasy, ale spoza paczki. Kiedy myśmy gadali na przerwach o fantastyce, fizyce i tym podobnych pierdołach, Marcin gadał z laskami. Jednak, na jakimś pierwszym wyjeździe – zdaje się do muzeum w Raciborzu, przykleił się do nas w czasie wolnym. Wpadliśmy razem do księgarni na rynku, trafiliśmy na kilka podręczników do RPG i od słowa do słowa wyszło na to, że ma chłopak chęci. Jako, że nie mieliśmy u kogo grać, zaproponowaliśmy, że bierzemy go do składu jeśli pozwoli nam grać u siebie. Przystał na to ochoczo.

W Cyberpunku zrobił sobie postać Biznesmena – oczywiście był to wybór fatalny, jak każdy chciał grać Solosem – ale mieliśmy już dwóch. Na karcie postaci do CP2020 było spore miejsce na wizerunek postaci, Marcin przykleił tam sobie zdjęcie Sallyego – tego białego indiańca, który był chłopakiem Dr Queen. Totalna siara, ale jakoś zdzierżyliśmy – była nam łatwiej, bo kumpel,który grał technikiem walnął w tym samym miejscu zdjęcie Robocopa.

Biznesmen Marcina po paru sesjach poruszał się po mieście w Metalgearze, nosząc w plecaku z 10 sztuk broni na każdą okazję – chyba jako jedyny posiadał egzemplarz Barret-Arasaka 20mm – spluwę, która zadawała 4k10 obrażeń, do tego FN-RALa, ze dwa Uzi, sporo granatów i ciężki pistolet. Generalna żenada.

Dlaczego o tym piszę? Marcinowi chyba bardzo zależało. W ciągu roku stał się moim ulubionym graczem. Podciągał się tam gdzie mógł. Zaczął erpegi traktować serio, tak jak się traktuje hobby. Szybko wyhaczył kiosk, w którym można było kupić Magię i Miecz. Łykał każdą informację, która podnosiła jego umiejętności. Zaczytywał się Skrótem do R'yleh. Marcin szybko stał się najlepszym moim graczem. Po prostu wciągnął się. Razu pewnego napisał do MiMa, opublikowali jego tekścik dziale Puszka Pandory. Przeszedł drogę od zera do bohatera.

Kiedyś przychodzę do niego przed sesją, a on wyskakuje na mnie z kocem. Mówi – Bierz, ten róg i pakuj się na parapet. Wyobraźcie sobie, że koleś nawbijał gwoździ w okno, żeby można było je zasłonić czymś grubym. Naczytał się tego Miłosza i poszedł za ciosem. Na jakimś wyjeździe wakacyjnym kupił jakiś kuferek, bo miał dobrze wyglądać na sesji jako gadżet. Innym razem był gdzieś i dojrzał fajny lampion, wyciągnął kasę i kupił – też na sesje, żeby sobie nikt włosów świeczką nie popalił.

No i oczywiście nigdy się nie spóźniał – no bo jak, to jego mieszkanie. Graliśmy co sobotę, odwoływał sesję tylko w szczególnych wypadkach. Marcin to był mój najlepszy gracz. Ten tekst mu się w końcu należał.Takich graczy wam życzę.

Dziś, tj. 9 stycznia 2010, sponsorem bloga jest TheTatoo.pl oraz Droga do rewolucji.

niedziela, 3 stycznia 2010

Krytyczne wiadomości #2

Trafiłem na ciekawy tekst Charleene opowiadający o związkach zachodzących pomiędzy reżyserią a grami fabularnymi. Wspominam o nim, gdyż uznałam, że ma on swój Karnawałowy posmak.

Wydawnictwo Portal przygotowało trochę świątecznych materiałów. Jako, że scenariusza do Monastyru nie przeczytałem - a w ciemno polecał nie będę, zaproszę was do sciągania fajnej przygody Missisipi w Ogniu, którą napisał Multi.

Jeśli ktoś lubi proste mechaniki, polecam MicroLite20. Całość jest dosyć sensowna i skondensowana. O takie amerykańskie Oko Yrrhadesa.

Aureus na swoim polterblogu zarzucił blogosferze brak dydaktycznych ambicji. Tekst warto przeczytać, aby być na bieżąco z wewnątrz fundomowymi bitewkami. Warto jednak wspomnieć, że ten sam Aureus - mimo, gorzkich słów, jakie spłynęły po publikacji jego niefortunnego tekstu, dzielnie propaguje blogosferę na serwisie Polter.pl.

W dzisiejszym dniu, tj. 3 stycznia 2010, sponsorem bloga jest TheTatoo.pl. Zapraszam na ich stronę.